Korespondencja z Lublina - Arkadiusz Dudziak
Jeszcze niecały miesiąc temu ten scenariusz wydawał się niemal nierealny. Bogdanka LUK Lublin istnieje niecałe 12 lat, a już ma na koncie swoje pierwsze mistrzostwo Polski. I to zdobyte w niesamowitym stylu, bowiem ekipa Massimo Bottiego w meczach finałowych z Aluron CMC Wartą Zawiercie prezentowała kapitalną siatkówkę.
To w trójce JSW Jastrzębski Węgiel, PGE Projekt Warszawa, Aluron CMC Warta Zawiercie wszyscy upatrywali przyszłego mistrza kraju. Niebezpodstawnie. To właśnie te trzy drużyny były zdecydowanie najlepsze w fazie zasadniczej i nic nie wskazywało na to, że lublinianie włączą się do walki. Tym bardziej, że przegrali pierwszy mecz ćwierćfinałowy z ZAKSĄ i znaleźli się pod ścianą. Byli blisko odpadnięcia już na tym etapie rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
Jak to się stało, że Bogdanka LUK Lublin odwróciła passę i zdobyła mistrzostwo Polski? Powodów jest kilka.
Po pierwsze - wielki transfer
To było największe wydarzenie w klubowej siatkówce poprzedniego okienka transferowego. Jeden z najlepszych siatkarzy świata w historii Wilfredo Leon w końcu przyszedł do polskiej ligi. Zainteresowana nim była chociażby Aluron CMC Warta, ale on wybrał ofertę zespołu z Lublina. Część widziała w nim zbawcę, ale nie wszyscy podpisaliby się pod tą opinią.
Mówiono, że Leon nie gwarantuje już trofeów, jak wtedy, gdy był zawodnikiem legendarnego Zenitu Kazań w latach 2014-2018. Przez poprzednie sześć sezonów Leon bronił barw Sir Safety Perugia Volley. Co nie dziwi, był wiodącym zawodnikiem zespołu, jak i całej ligi. Ale nie robił aż takiej różnicy. Do tego nie udawało mu się zdobyć ani mistrzostwa, ani Ligi Mistrzów. Perugia wprawdzie okazała się najlepsza w kraju w poprzednim sezonie, ale zasługa Leona była niewielka, bowiem większość czasu spędził na ławce z powodu kontuzji.
Wielu kibiców obawiało się także o zdrowie przyjmującego. Warto pamiętać, że na początku sezonu złapał uraz, a klub milczał, co do tego, jak długo go nie będzie. Rozpoczął sezon minimalnie później i wielokrotnie było widać po nim oznaki zmęczenia.
Okazał się jednak tym zawodnikiem, na którego kibice liczyli. Bezlitosnym egzekutorem, niemal bezbłędnym atakującym, a także sercem drużyny. To jego imię kibice skandowali najgłośniej. To w nim pokładali nadzieje, że samodzielnie asem może odmienić losy spotkania. To przecież jego zagrywki zapewniły Bogdance LUK Puchar Challenge (pierwsze europejskie trofeum) po zwycięstwie nad Lube. W kluczowym momencie w sobotę także posłał asa. Leon-dominator powrócił.
Ale Wilfredo nie jest indywidualistą. To właśnie on motywował swoich kolegów, trzymał zespół w ryzach i sprawiał, że koledzy z ekipy wyrastali na coraz lepszych siatkarzy. Był sercem Bogdanki LUK i jej najważniejszym zawodnikiem.
Po drugie - drużyna
Nie chcę jednak, żebyście pomyśleli, że to mistrzostwo to tylko zasługa Wilfredo. Nawet on otoczony średniakami niewiele by zdziałał. Wokół przyjmującego zbudowano kapitalną drużynę.
Atakujący Kewin Sasak zaliczył niesamowity skok jakościowy i wielu mówi, że to on może być podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski na tej pozycji. To samo Marcin Komenda, który w Lublinie kapitalnie się odrodził i w tym sezonie najpewniej będzie dyrygował grą kadry. Również przyjmujący Mikołaj Sawicki prezentował się wybornie i też z pewnością w najbliższym czasie nie raz zobaczymy go w Biało-Czerwonych barwach.
Bardzo mądrze wzmocniono drużynę obcokrajowcami. Na środku trener sięgnął po nie aż tak oczywiste nazwiska: Aleksa Grozdanowa i Fynniana McCarthy'ego. Bułgar i Kanadyjczyk stworzyli jeden z najlepszych duetów na tej pozycji, dokładali punkty nie tylko blokiem i atakiem, ale także zagrywką. Libero Thales Hoss zabezpieczał tyły, zwłaszcza w przyjęciu, które miało być piętą achillesową Bogdanki LUK.
Po trzecie - trener
Massimo Botti nie jest największą gwiazdą wśród trenerów PlusLigi. Ten włoski szkoleniowiec na dorobku w Lublinie stworzył jednak kapitalnie działający organizm i zrobił to, czego w tym sezonie nie udało się żadnemu innemu trenerowi. Przygotował wyborną formę na najważniejszy moment sezonu. Nawet gdyby Aluron CMC Warta nie była trapiona kontuzjami, nie ograłaby Bogdanki LUK w takiej formie.
Z perspektywy czasu trochę szkoda, że praca Włocha w Lublinie nie będzie kontynuowana. Działacze zdecydowali się postawić na Stephane'a Antigę, który po sześciu latach trenowania żeńskich drużyn wraca do męskiej siatkówki. Botti za to przejmie Asseco Resovię Rzeszów i będzie miał okazje wydobyć klub z ogromnego marazmu.
Dla Bogdanki LUK Lublin to sezon historyczny: pierwsze mistrzostwo Polski, premierowe europejskie trofeum. W przyszłym sezonie także mogą napisać historię. Ich skład pozostanie niemal niezmieniony i będą jednymi z głównych faworytów do wygrania Ligi Mistrzów. Imponujące, że klub założony w 2013 roku tak błyskawicznie doszedł do takiego poziomu.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).
Inwestycja w Leona bardzo się opłaciła, wbrew temu co pr Czytaj całość