Korespondencja z Łodzi - Arkadiusz Dudziak
W pierwszym spotkaniu półfinałowym Final Four Ligi Mistrzów w Łodzi Sir Sicoma Monini Perugia pokonała Halkbank Ankara 3:0. Ten mecz wyłonił rywala dla Aluron CMC Warty Zawiercie lub JSW Jastrzębskiego Węgla w niedzielnym spotkaniu o trofeum.
W drużynie z Włoch nie mógł zagrać jeden z jej filarów Kamil Semeniuk. Jak zdradził sam zawodnik, kilka dni temu doznał niefortunnego urazu, który wciąż uniemożliwia mu grę. Jego lewa noga była oklejona plastrami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Poznajesz? Miss mundialu wszystkich zaskoczyła
- Niestety przytrafił się wypadek w poprzednią sobotę. To był ostatni trening przed dniem wolnym. Dosłownie w końcowych minutach naderwałem łydkę. Walczymy z czasem - opowiada Kamil Semeniuk.
- Gdyby to się stało w środku sezonu, nie byłoby to aż tak istotne, ale wydarzyło się to tuż przed Final Four. W półfinale był gotowy do wejścia do pomocy w przyjęciu, ale go nie wprowadziliśmy. Rano odczuwał ból po ataku. Trzeba być po prostu ostrożnym - dodaje trener włoskiego zespołu Angelo Lorenzetti.
Jak tłumaczy sam zawodnik, był już gotowy w piątek na wejście na zmiany zadaniowe. Wciąż jednak nie jest do końca w stanie atakować.
- W piątek byłem do dyspozycji jeśli chodzi o przyjęcie, gdzieś tam już próbowałem delikatnie podskakiwać. Wszystko dogadujemy ze sztabem medycznym, żeby nie forsować nogi zbyt szybko. Teoretycznie potrzebowałbym dwa tygodnie. Jesteśmy dopiero w połowie drogi, ale wszystko idzie bardzo dobrze i jest pod kontrolą - opowiada przyjmujący.
Zaznacza, że kontuzja jak na razie nie zagraża jego grze w kadrze. Przyznaje jednak, że selekcjoner reprezentacji Polski Nikola Grbić nic nie wiedział o urazie.
- Jeszcze Nikola do mnie nie pisał, że mu nie powiedziałem. Na kadrę mam przyjechać dopiero 2 czerwca, więc jeszcze jest czas. Fizjoterapeuci na mnie chuchają i dmuchają, żebym mógł jak najszybciej wrócić do gry - przyznaje.
Zaznacza, że w kontekście jego występu w finale bardzo ważna będzie sobota. - Na razie mogę wejść tylko na zagrywkę. W tym elemencie wszystko zależy ode mnie, podrzut, uderzenie. Jeżeli chodzi o skakanie do bloku i ataku, tego jeszcze nie próbowaliśmy. Zrobię to w sobotę. Czekaliśmy do ostatniego momentu, aby pojawiło się zielone światło. Na ten moment rekonwalescencja idzie zgodnie z planem. Kontuzja przytrafiła się, kiedy robiłem nabieg do ataku z drugiej linii, więc to może sobie odpuszczę. Obym w niedzielę mógł bardziej pomóc - mówi Polak.
W niedzielę Sir Sir Sicoma Monini Perugia stanie przed historyczną szansą. Po raz pierwszy zagrają w finale Ligi Mistrzów. Ich rywalem będzie zwycięzca meczu JSW Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie.
- Głęboko wierzę w to, że w niedzielę uda się wejść na boisko i może zaserwować ostatnią piłkę na złoty medal. To by było coś. I jeszcze as - podsumowuje Semeniuk.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).