Włoska ekipa w półfinale odprawiła Halkbank Ankara, a w finale doprowadziła do dreszczowca. Prowadziła 2:0, by ostatecznie rozstrzygnąć w tie-breaku losy złotego medalu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.
- Może nasz styl nie był powalający w tym turnieju, ale kto będzie patrzył i pamięta,ł w jakim stylu wygraliśmy, będzie się liczyć to, kto kto na sam koniec podniósł to trofeum - mówił szczęśliwy Kamil Semeniuk, jeden z dwóch Polaków w barwach ekipy z Perugii, poza Łukaszem Usowiczem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szaleństwo w Monachium. Koledzy dopadli gwiazdę
Przyjmujący nabawił się przed Final Four urazu łydki, nie zagrał w ogóle w piątkowym półfinale, ale udało mu się spędzić kilkanaście minut na boisku w niedzielnym starciu. - Starałem się z całych sił i ze sztabem medycznym robiliśmy wszystko, co się tylko da, aby abym stanął na nogi i mógł wystąpić w którymkolwiek z tych dwóch spotkań. Oczywiście z tyłu głowy było cały czas ryzyko, ale finalnie w niedzielę rano robiłem wszystko w meczu i wcześniej na rozgrzewce też - wyjaśnił siatkarz.
- Bardzo dziwna sytuacja, kiedy hala jest wypełniona polskimi kibicami po brzegi, a kibicują przeciwko. Zrobili naprawdę fantastyczną robotę. Zawsze mówię, że nasi kibice są najlepsi na świecie i pokazali to kolejny raz, ale też chcę powiedzieć, że nasi kibice z Perugii, Sirmaniacci też zrobili fenomenalną robotę, przyjechali w bardzo licznej grupie i na koniec to oni byli słyszani najgłośniej - wspominał siatkarz.
Przed Semeniukiem chwila oddechu przed sezonem kadrowym. - Na pewno przez najbliższe dni nie będę oglądał żadnych spotkań siatkarskich, ale chyba nic nie będzie transmitowane. Nawet jak pojawią się turnieje towarzyskie reprezentacji, to mimo wszystko, z całym szacunkiem, nie będę tego jeszcze jeszcze oglądał, żeby nabrać głodu siatkówki na nowo - zakończyl.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).