Od wielu lat głośno jest o tym, że zarobki w siatkarskiej Ligi Mistrzów są śmiesznie niskie w porównaniu do piłkarskiej. Czas leci, a najważniejsze osoby w CEV nic nie robią sobie z tego, iż kluby otrzymują grosze i dopłacają za rywalizację z najlepszymi zespołami Europy.
W dniach 16-18 maja organizatorzy elitarnych rozgrywek zaplanowali rywalizację w ramach Final Four. W półfinałach Sir Sicoma Monini Perugia ograła Halkbank Ankara 3:0, a Aluron CMC Warta Zawiercie JSW Jastrzębski Węgiel 3:2. W finale włoska ekipa zwyciężyła po tie-breaku, a 3. miejsce zajęli jastrzębianie.
Tym samym zawiercianie nie otrzymają przelewu na 500 tysięcy euro (2,1 miliona złotych), który trafi na konto Perugii. Polski klub wzbogaci się o jedynie połowę tej sumy, czyli 250 tys. w europejskiej walucie (nieco ponad 1 mln zł). Natomiast pozostałe drużyny z Final Four zgarnęły po 125 tys. euro (535 tys. zł).
Wobec tego cztery najlepsze zespoły Ligi Mistrzów w sezonie 2024/25 otrzymały raptem 1 milion euro. To kwota co najmniej śmieszna, ponieważ w zestawieniu z piłkarskimi rozgrywkami, gdzie UEFA ma łącznie do dyspozycji... 4,4 miliarda w europejskiej walucie, wypada blado.
Warto dodać, że Warta w tym sezonie osiągnęła najlepszy wynik w historii klubu. To jednak nie współgra z zarobkiem, który z pewnością boli władze klubu, biorąc pod uwagę wielkie osiągnięcie, jakim jest finał Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).