Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Jurajscy Rycerze w meczu finałowym przegrywali już z włoską ekipą 0:2 po dwóch setach przegranych do 22. Zdołali się jednak podnieść i - podobnie jak w półfinale z JSW Jastrzębskim Węglem - doprowadzić do tie-breaka po triumfach do 25:20 i 25:22. W piątej partii ulegli jednak 10:15.
- Ja myślę, że to jest niesamowita historia i niesamowity charakter tej grupy. Niesamowite emocje, niesamowite comebacki. Myślę, że ten piąty set chyba pokazał, że już oddychamy rękawami. Niestety ten tie-break zabójczy z Jastrzębiem i ten jeden dzień przerwy mniej po części dały o sobie znać. Ale nie mogę odmówić tej grupie waleczności. Ja jako trener czuję się dumny i naprawdę był to dla mnie zaszczyt prowadzić tę grupę w tym roku - podkreślił szkoleniowiec wicemistrzów Champions League sezonu 2024/2025.
Poza zasługami samych siatkarzy, dużą część tego sukcesu przypisuje się właśnie Michałowi Winiarskiemu, który objął zawiercian przed startem sezonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szaleństwo w Monachium. Koledzy dopadli gwiazdę
- Zawsze możemy mówić, zawsze możemy snuć teorie. Natomiast to grupa musi się złapać i ta grupa się złapała w takim pozytywnym znaczeniu. I ten sezon uważam za nasz najlepszy dotychczasowy. To także mój najlepszy sezon, jeżeli chodzi o jeszcze przygodę trenerską. I teraz naprawdę kolejne dni wszyscy mogą z czystym sumieniem naprawdę świętować - podkreślił trener Aluronu CMC Warta Zawiercie.
Z drugiej strony drużyna ta miała na wyciągnięcie ręki cztery trofea - Superpuchar i Puchar Polski, mistrzostwo kraju oraz złoto Ligi Mistrzów. Sięgnęła tylko po pierwszy z nich. W pozostałych musiała obejść się smakiem.
- Życzyłbym sobie, żeby każdy sezon wyglądał tak, że gramy w cztery finały. Powiem trochę przekornie: Oczywiście są medale, są trofea i można powiedzieć, że w sporcie o to chodzi. Ja powiem szczerze, że dla mnie w sporcie przede wszystkim liczą się emocje, bo to zostaje w pamięci - przyznał szkoleniowiec.
- A ta grupa dostarczyła mi niesamowitych emocji. Dwa niesamowite comebacki w półfinale z Warszawą pomimo ciężkich problemów. Superpuchar Polski, gdzie też mieliśmy jakiś problem, jeżeli chodzi o zdrowie i wirus. Wygraliśmy 3:2 i też po kapitalnym tie-breaku. W sobotę kapitalny mecz, i niesamowity powrót, a potem ten zacięty piąty set. Myślę, że te chwile są najpiękniejsze niż wszystkie trofea i medale - dodał.
Czyli wychodzi na to, że zawiercianie są mistrzami tie-breaków. "Można powiedzieć, że do tego finału byliśmy" - odpowiedział Winiarski. Jego zdaniem niedzielne blisko trzygodzinne starcie z Sir Sicoma Monini Perugia uwypukliło trudy sezonu.
- Nasze DNA było zawsze od samego początku. W to DNA wkradły się problemy zdrowotne, terminarz i to, że natężenie tych spotkań było tak duże, że po prostu odjechaliśmy w pewnym momencie naprawdę rękawami. Myślę, że my nigdy nie zatraciliśmy tego DNA. Myślę, że zdrowy zespół byłby w stanie zagrać jeszcze lepszą siatkówkę - uważa trener wicemistrzów Polski.
Mogę powiedzieć, że ten srebrny medal też dla mnie smakuje jak złoto. Myślę, że tu nie chodzi o to, gdyby Kyle, gdyby Patryk, gdyby Aaron. My mówimy tutaj o zespole i ten zespół się uzupełniał. W sobotę kapitalne mecze zmienników, to samo w meczu z Projektem Warszawa. Właśnie to jest piękne w tej grupie, że wszyscy z tej drużyny pojawili się na boisku i każdy ma wkład w to, co zrobiliśmy - podkreślił.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).