Kiedy w 2018 roku Sir Sicoma Monini Perugia ściągała do siebie Wilfredo Leona, we Włoszech mieli poczucie, że złapali Pana Boga za nogi. Do drużyny z Umbrii przychodził obiektywnie najlepszy siatkarz świata, który z Zenitem Kazań zdobył cztery Ligi Mistrzów z rzędu.
Rzeczywistość okazała się jednak inna. Owszem, Leon wciąż był zawodnikiem wybitnym, robiącym różnicę. Tylko w Perugii nie przekładało się to na wyniki. Kolejni trenerzy nie za bardzo mieli receptę na to, jak zbudować wielką drużynę i wkomponować w nią Leona.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli
W konsekwencji zespół z Włoch o finale Ligi Mistrzów mógł sobie tylko pomarzyć, a mistrzostwo Włoch zdobył dopiero w 2024 roku, na sam koniec sześcioletniej obecności Polaka w drużynie. Leon większość poprzedniego sezonu spędził na ławce, z powodu kontuzji kolana.
To dlatego nie chcieli Leona?
Latem 2024 roku Wilfredo Leon zamienił jednak ligę włoską na Bogdankę LUK Lublin. Dlaczego klub z Perugii nie chciał z nim przedłużyć kontraktu? Prezes drużyny wyjaśnia, że kluczowym argumentem były nie kontuzje, a finanse.
- Leon dla nas był bardzo, bardzo drogi, dlatego też nie przedłużaliśmy z nim kontraktu - opowiada Gino Sirci. Szef jednego z najbogatszych klubów na świecie wolał zainwestować pieniądze w innych zawodników.
Tymczasem Leon rozkwitł po odejściu z Perugii. W tym roku w PlusLidze zagrał jeden z najlepszych sezonów w karierze i poprowadził Bogdankę LUK Lublin do sensacyjnego mistrzostwa Polski. Do tego nie miał zbyt dużych kłopotów zdrowotnych. Włoch zwraca uwagę na jeden aspekt.
- W Lublinie nie kierowali do niego każdej piłki w ofensywie. Trener Massimo Botti w Lublinie stworzył bardzo mądry system i drużyna wykorzystywała Leona w tych ważniejszych momentach, a nie co akcję. We Włoszech czasem miał po 70 ataków na mecz, a w Polsce po 40, może 50. W skali całego sezonu robi to ogromną różnicę, co przekłada się na zdrowie - tłumaczy Sirci.
Włoch opowiada, że w takich okolicznościach 31-letni Leon może być jednym z najlepszych zawodników świata przez długie lata. Kluczowe, by trenerzy dawali mu więcej odpoczynku.
- W zeszłym sezonie w Perugii po prostu zbyt mocno go eksploatowaliśmy i złapał kontuzję kolana. Po roku w Lublinie jest ewidentne, że nie może być wykorzystywany na 100 procent, tylko na 70-80. Nawet jak będzie grał na 50, to i tak zrobi różnicę, bo będzie bardziej efektywny. Zbyt duże obciążenie też stwarza na nim presję, a to nie jest nic dobrego. Leon może być na szczycie jeszcze przed siedem osiem lat - opowiada Gino Sirci.
Z Perugii prosto do kadry Polski?
Zawodnikiem Perugii jest także Wassim Ben Tara. 28-letni atakujący ma mamę Polkę, a ojca Tunezyjczyka i biegle mówi w naszym języku. Przez kilka lat występował w reprezentacji zespołu z Afryki, ale zrezygnował z tego w 2021 roku, by zmienić obywatelstwo sportowe na polskie. Coraz głośniej mówi się o tym, że stanowiłby bardzo duże wzmocnienie dla naszej reprezentacji.
Zawodnik wystąpił o zmianę obywatelstwa sportowego w 2023 roku czyli jeszcze przed zaostrzeniem przepisu przez FIVB o zmianie kadry. Prośbę Ben Tary jednak odrzucono. Zawodnik złożył jednak apelację do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.
- Jeżeli chodzi o Wassima, jest problem jego federacji oryginalnej, czyli tunezyjskiej. Co więcej, federacja afrykańska też nie wyraża zgody. Wiem, że są prowadzone teraz rozmowy, wiem, że sprawa trafiła teraz do sądu przy MKOL-u - mówił przed miesiącem prezes Sebastian Świderski w rozmowie z Interią Sport.
Sirci przekonuje, że Ben Tara może być zawodnikiem, którego kadra Polski potrzebuje. Podstawowym atakującym reprezentacji jest bowiem 37-letni Bartosz Kurek, a jak na razie nie widać jego następcy.
- Ben Tara w naszym pierwszym sezonie w Perugii miał wzloty i upadki. Jednak w tym sezonie ustabilizował się już na wysokim poziomie. W półfinale Ligi Mistrzów zagrał znakomity mecz, a to jest właśnie kluczowe, by w takich spotkaniach być w stanie wydobyć z siebie wysoki poziom - tłumaczy Sirci.
- Reprezentacja Polski bardzo dużo by na tym skorzystała, jeśli Ben Tara mógłby w niej grać. Mógłby być tak dobrym zawodnikiem jak Kaczmarek, stworzyć dla niego konkurencję - dodaje.
Na koniec Sirci opowiada o Kamilu Semeniuku. Przyjmujący w ostatnich sezonach był jednym z kluczowych zawodników w Perugii, a jego kontrakt obowiązuje aż do 2027 roku. To wyraz ogromnego zaufania dla Polaka ze strony zarządzającego klubem.
- Semeniuk jest bardzo ważnym zawodnikiem dla naszej drużyny. To znakomity zawodników. Jest zawsze gotowy do przyjęcia, ma sporo klasy w ataku. Ma mental jak Fornal, jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie. To jest bardzo ważne. Jeśli dochodzi do tak ważnych meczów jak finał Ligi Mistrzów to potrzeba czegoś specjalnego. A to właśnie może dawać Semeniuk - podsumowuje Gino Sirci.
Bądź na bieżąco, oglądaj mecze siatkówki online w Pilocie WP (link sponsorowany).