Tym zajął się Wlazły po karierze. "Zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły

Jak Mariusz Wlazły poradził sobie po zakończeniu kariery? - Mnie też się wydawało, że mam wszystko zaplanowane. Wydarzyły się rzeczy, których nie mogłem przewidzieć - mówi WP. Opowiada też o utalentowanym synu i czy chce pracować w kadrze Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Trudno ci było odnaleźć się po karierze? Wielu zawodników ma z tym problemy.

Mariusz Wlazły, były reprezentant Polski w siatkówce, mistrz świata z 2014 roku: Bardzo trudno o to zadbać. Jak pracujesz w sporcie, to życie masz ułożone w pewien schemat, a potem nagle to się kończy. Można się przygotowywać, ale zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. Mnie też się wydawało, że mam wszystko zaplanowane. Wydarzyły się rzeczy, których nie mogłem przewidzieć. Nikt nie może powiedzieć, że jest na to w pełni gotowy.

No właśnie, rozpocząłeś studiowanie psychologii. Pomogło to w przejściu na drugą stronę?

Na pewno. Studia były potrzebne do realizacji planu. Zostały mi jeszcze dwa lata. Chcę służyć swoim sportowym doświadczeniem psychologom, którzy później współpracują z zawodnikami. To nie są jednak moje pierwsze studia. Jestem równolegle na dwóch kierunkach, ale już nie studiuję dziennie, lecz zaoczne. To fajna sprawa, ale nie dla ludzi w moim wieku, lecz osób po liceum.

ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk zaskoczyła internautów. Takiego ćwiczenia nie widzieli

Co jeszcze studiujesz?

Zarządzanie placówkami medycznymi.

Co chciałbyś robić po ukończeniu?

Docelowo chciałbym pracować indywidualnie ze sportowcami. Mam doświadczenie, wierzę, że to może bardzo się przydać. Najpierw muszę ukończyć studia, chciałbym jeszcze odbyć praktykę pod odpowiednim psychologiem i dopiero wtedy pracować.

Widziałbyś się w roli psychologa siatkarskiej reprezentacji Polski?

Tak daleko jeszcze nie sięgam.

Już teraz w Treflu Gdańsk pracujesz jako koordynator przygotowania psychologicznego. Na czym to polega?

Organizuję pracę, zapewniam kontakt z psychologiem, którego zatrudniam. Na początku sezonu prowadzimy warsztaty grupowe, które budują zespół. Zdarza się, że siatkarze proszą, żebym był na sesji indywidualnej i wzbogacił ją o moje doświadczenia. Są to jednak rzadkie momenty.

W 2014 roku przed wygranymi mistrzostwami świata współpracowaliście z Jakubem Bączkiem i później odnieśliście wielki sukces. To dowód, że każdej drużynie dobrze robi współpraca z psychologiem sportowym?

Tak, ale on jest trenerem mentalnym, a to coś innego niż psycholog sportowy czy kliniczny. Część kolegów współpracowała z psychologami przed tamtym turniejem. I to na pewno pomaga. Należy patrzeć na to, jakich mamy zawodników. Nie wszyscy są Tomkami Fornalami, którzy szuka bodźca w prowokacjach z rywalami. To kompletny gracz.

A co sobie pomyślałeś, jak oglądałeś półfinał igrzysk z USA i usłyszałeś słynny okrzyk Tomka Fornala: "Dawać ku... napie...lamy się z nimi"? W końcu przegrywaliśmy 1:2, Amerykanie prowadzili też w czwartym secie.

Każdy bodziec jest dobry, jeśli działa. Pytanie, czy to przyniosłoby efekt drugi raz. Chwała mu za to, że powiedział to, co powiedział. Zmienił się obraz gry także dlatego, bo kilku zawodników doznało kontuzji i siłą rzeczy zmieniliśmy styl. Tomek swoje zrobił, ale też było sporo innych czynników, dzięki którym zwyciężyli. Nie pamiętam, żebym kiedyś widział takie spotkanie. To był przegrany mecz, który wygrali.

Warto podkreślać to, że jesteśmy wicemistrzami olimpijskimi. Tak długo czekaliśmy na ten medal i to ogromne osiągnięcie.

Twój syn Arkadiusz ma już 16 lat i spore sukcesy juniorskie. Chciałbyś, żeby poszedł w twoje ślady?

On pójdzie taką ścieżką, jaką sobie wybierze. Nie ingeruję w jego rozwój. Ma wspaniałych szkoleniowców, świetne miejsce do rozwoju sportowego. Mogę mu służyć wsparciem, dobrym słowem. Nie chcę budować z nim relacji trener-syn, bo to by się nigdy dobrze nie skończyło. On ma swoich szkoleniowców, ja się w to nie mieszam. W tym momencie zdobył więcej niż ja.

A często pyta cię o rady?

Często rozmawiamy, ale unikam czasem tematów siatkarskich, bo moje spojrzenie jest bogatsze o doświadczenie. Mamy odmienne argumenty, spojrzenia. Żeby nie doszło do różnicy zdań, czasem go wysłuchuję, a jak się z czymś nie zgadzam, mówię o tym otwarcie.

Jak ważna jest psychologia dla młodych zawodników w dzisiejszym świecie. Hejt w mediach społecznościowych może sprawiać, że część młodych talentów rzuca siatkówkę?

Ten aspekt w ogóle nie jest zaopiekowany w siatkówce. Świat się zmienił, ilość bodźców, które docierają do naszego mózgu, jest niesamowita. Nasz mózg do tego nie wyewoluował. Skok technologiczny spowodował, że ten szum informacyjny powoduje trudności z koncentracją czy tworzeniem odpowiednich bodźców.

Młodzi siatkarze żyją szybko, nie lubią czekać i odraczać swojej nagrody. To często bywa powodem ich niezadowolenia albo nawet i przerwania kariery. Jeśli nie jest się w stanie mozolnie pracować nad udoskonalaniem się i czekać na efekt parę miesięcy, to sporo osób zdecyduje się skończyć ze sportem.

Zostałeś wybrany najlepszym siatkarze 25-lecia w PlusLidze. Co to dla ciebie znaczy?

W gronie nominowanych każdy zasłużył na tę nagrodę. Cieszę się, że to ja dostąpiłem tego zaszczytu. Ja wzrastałem wraz z tą ligą. Wiem, jak trudno czasem było coś wywalczyć, ale cieszę się, że jestem w takim miejscu, a nie innym. Teraz młodzi siatkarze mają lepsze warunki niż 20 lat temu. Jest jednak wiele rzeczy, w których można się poprawić, żeby ta liga cały czas była na najwyższym poziomie, bo to będzie miało przełożenie na reprezentację.

rozmawiał: Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Komentarze (7)
avatar
tomaszek321
23.05.2025
Zgłoś do moderacji
29
22
Odpowiedz
TRAGEDIA WSZEDZIE BLOKADA KOMENTARZY, WIEC PISZE TUTAJ W SPRAWIE USTAWEK NAWROCKIEGO. NARESZCIE FACET BEDZIE PREZYDENTEM, TAKI NIE BOJI SIE KONFRONTACJI I MUSI BYĆ TWARDZIELEM, NIE PODWINIE OGO Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści