W środę na specjalnej konferencji prasowej były kapitan reprezentacji Polski Marcin Możdżonek ogłosił, że wstępuje do partii Nowa Nadzieja, która jest częścią Konfederacji. Mistrz świata i Europy już wcześniej poparł lidera tej partii w wyborach prezydenckich.
Były siatkarz opowiada, dlaczego wszedł do polityki ogólnokrajowej i czy chciałby zostać ministrem sportu. Komentuje także aferę, którą wywołał spot wyborczy z jego udziałem.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Dlaczego zdecydował się pan włączyć do krajowej polityki? Jeszcze niedawno nie było takich planów.
Marcin Możdżonek, mistrz świata i Europy w siatkówce, członek partii Nowa Nadzieja: Nie powiedziałbym, rozważałem taką opcję. To naturalna konsekwencja moich działań i planów. O polityce myślałem jeszcze w trakcie kariery, na bieżąco śledziłem, co się dzieje. Przeszedłem kampanię samorządową, ubiegając się o funkcję prezydenta Olsztyna, ostatecznie zostałem radnym miejskim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!
Czas na coś większego. Tak jak w kadrze Polski reprezentujemy kraj i idziemy w pewnego rodzaju służbę, tak chcę teraz służyć w polityce krajowej. Nie wszedłem do niej dla popularności albo żeby zaistnieć. W kilku dziedzinach jestem w stanie się sprawdzić.
Na jakich zagadnieniach chciałby się pan skoncentrować w polityce?
To dalekie wybieganie w przyszłość. Taka opcja jest jednak możliwa. Mam swoje pomysły. Należy zrewidować i ulepszyć ustawę o sporcie. Chcę działać na rzecz rozwoju sportu w tym dyscyplin niszowych, usprawnić działanie związków sportowych, ale według mojej wizji da się to zrobić jedynie, nowelizując Ustawę o sporcie. Chciałbym, żeby uprawianie sportu było w Polsce popularniejsze na poziomie amatorskim, powszechnym i akademickim. Sport na poziomie rekreacji powinien być naturalną aktywnością, nawykiem i zaspokojoną potrzebą przy udziale państwa.
Minister sportu Marcin Możdżonek w 2027 roku. To realny scenariusz?
To bardzo dalekie wybieganie w przyszłość. Taka opcja jest jednak możliwa. Mam swoje pomysły. Należy zrewidować i ulepszyć ustawę o sporcie. Chcę działać także dla związków sportowych i niszowych dyscyplin. Chciałbym, żeby uprawianie sportu było w Polsce popularniejsze na poziomie amatorskim. Zależy mi na tym, by takie rzeczy jak chodzenie na siłownię czy udział w biegach masowych był zdecydowanie popularniejszy.
Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi miał pan propozycje z pięciu różnych ugrupowań. Dlaczego akurat Konfederacja i Nowa Nadzieja?
Wtedy nie wystartowałem, bo chciałem pójść swoją drogą, nabrać doświadczenia w samorządzie. Podchodzę odpowiedzialnie do swojej zawodowej ścieżki. Przeszedłem do Nowej Nadziei, bo zgadzam się z nią światopoglądowo. Jestem traktowany po partnersku, mogę jasno wyrażać swoje opinie. Nie jestem przez nikogo hamowany. To formacja polityczna, która rośnie w siłę i ma szanse, by odmienić scenę polityczną w naszym kraju.
W przyszłym Sejmie Konfederacja powinna wejść w koalicję z KO czy z PIS? Słychać głosy, że to ta druga z opcji jest bardziej prawdopodobnym koalicjantem.
Konfederacja powinna wejść w koalicję z tym ugrupowaniem, z którym porozumie się w umowie koalicyjnej na rzecz realizacji naszego programu. Nie chcemy się bratać z żadną partią, chcemy zachować podmiotowość. Jeśli uda się porozumieć w sprawie najważniejszych rzeczy w umowie koalicyjnej, to na dziś nie ma znaczenia, z kim będziemy w koalicji.
W wyborach prezydenckich poparł pan Sławomira Mentzena. Spot wywołał jednak spore kontrowersje, ponieważ zostały w nim użyte fragmenty z finałów mistrzostw Europy i świata. Czy pojawiły się kroki ze strony Polsatu przeciwko panu, jak i pana partii?
To był film sztabu Sławomira Mentzena. Zapewniono mnie, że wszystko jest w porządku, więc tak uznałem. Prowadzono rozmowy z Polsatem i ostatecznie pojawiło się jakiegoś porozumienie. Sprawa została zamknięta i już nie ma tematu.
Pańskim kolegom z boiska nie przeszkadzał udział w tym spocie?
Temat tego spotu wyborczego jest już naprawdę zamknięty.
Jak pańscy koledzy z boiska zapatrują się na pana zaangażowanie w politykę?
Jesteśmy różni, więc oczywiście, że nie wszyscy się ze mną zgadzają. Jedni mnie wspierają, a drudzy na to kręcą nosem, ale to za normalne. W Sejmie zasiadają byli reprezentanci Polski w siatkówce: Paweł Papke czy Małgorzata Niemczyk. Dobrze dla środowiska sportowego i siatkarskiego, byśmy mieli jak najsilniejszą reprezentację w parlamencie.
Jak pan będzie łączył ewentualne zasiadanie w Sejmie i bycie prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej?
Funkcję w Naczelnej Radzie Łowieckiej pełnię czysto społecznie. Zyskałem zaufanie myśliwych. Wywiązuję się ze swoich obowiązków najlepiej, jak potrafię. Myślę, że nie zawiodłem niczyjego zaufania i mam zamiar kontynuować tę pracę.
Nie boi się pan, że poprzez pana zaangażowanie w Konfederacji związek zostanie zaklasyfikowany po jednej stronie sporu politycznego?
W Polskim Związku Łowieckim mamy wielu polityków, zarówno że szczebla samorządowego, jak i centralnego. Chcę, żeby ich było jak najwięcej. Wtedy jesteśmy dużo silniejsi i możemy lepiej dbać o sprawy polskiej przyrody. Nie możemy jednak upartyjniać Polskiego Związku Łowieckiego poprzez nominowanie osób funkcyjnych ze względu na ich przynależność partyjną i Konfederacja na pewno tego nie będzie robiła.