Siatkarze reprezentacji Japonii pod wodzą Philippe'a Blaina poczynili olbrzymie postępy, dołączając do światowej czołówki. Pod wodzą Laurenta Tillie Azjaci mają kontynuować progres i podobnie jak przed rokiem, walczyć o czołowe lokaty w Lidze Narodów. I to mimo braku takich gwiazd jak Masahiro Sekita oraz Kentaro Takahashi.
Siatkarze reprezentacji Polski przed meczem z Japończykami mogli być pewni jednego, o każdy punkt w secie będą musieli mocno powalczyć. To się potwierdziło, gracze z Kraju Kwitnącej Wiśni kapitalnie grali w defensywie i błyskawicznie rozgrywali swoje akcje. Biało-Czerwoni mieli spory kłopot z powstrzymaniem podopiecznych Laurenta Tillie. Doskonale w ofensywie prezentował się Kento Miyaura, dobry serwis dorzucił Tatsunori Otsuka i Azjaci odskoczyli na kilka punktów (11:14).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niezwykłe sceny w USA. Jak ona to wygrała?!
Gra Polaków wyglądała bardzo źle, zawodziła przede wszystkim zagrywka. W tym elemencie popełnialiśmy sporo błędów. Biało-Czerwonych próbował napędzać Aliaksei Nasewicz, jednak nieskutecznie. Oblicze naszego zespołu odmienił Kewin Sasak. Mistrz Polski pojawił się na linii 9. metra w końcówce seta, kiedy sytuacja była niemal beznadziejna (20:24). Zaprezentował się jednak kapitalnie. Rozbił defensywę Japończyków mocnym serwisem i wspólnie z Rafałem Szymurą oraz kapitalnie rozgrywającym Janem Firlejem, przechylił szalę zwycięstwa na korzyść naszego zespołu.
Warto podkreślić, że Biało-Czerwoni po raz pierwszy w tej partii wyszli na prowadzenie przy stanie... 26:25. Wcześniej natomiast obronili cztery piłki setowe, mimo nieobecności na parkiecie rozgrywającego. Nikola Grbić chwilę wcześniej zdecydował się bowiem na podwójną zmianę. W efekcie Jan Firlej i Łukasz Kozub przebywali na ławce rezerwowych.
Wygrana na inaugurację uskrzydliła naszych siatkarzy, którzy w drugim secie poszli za ciosem. Trener Nikola Grbić od początku pozostawił na Artura Szalupka i Kewina Sasaka, którzy mieli spory wkład w wygraną. Jan Firlej znalazł receptę na rywali w postaci ataków środkiem. Dzięki tym decyzjom Biało-Czerwonym nieco łatwiej przychodziło zdobywanie punktów i budowanie przewagi. Rywale jednak nie odpuszczali, zwłaszcza Kento Miyaura i Tatsunori Otsuka (15:15).
W drugiej części seta na szczęście Polakom udało się odskoczyć i z większym spokojem rozstrzygnąć losy drugiej partii na swoją korzyść. Doskonale funkcjonował blok w wykonaniu środkowych, zwłaszcza Jakuba Nowaka, który notował kolejny doskonały występ. Nieźle w ataku radzili sobie skrzydłowi z Arturem Szalpukiem i Kewinem Sasakiem na czele. Ostatecznie triumfowaliśmy 25:22.
Japończycy w dwóch pierwszych setach nie zdołali zaskoczyć Polaków. Trener Laurent Tillie desygnował więc do gry drugą szóstkę. Paradoksalnie jednak to rozwiązanie zafunkcjonowało znakomicie. Doskonale w ataku odnalazł się Masato Kai, którego nasz zespół nie potrafił powstrzymać. Dobrze radził sobie również Kentaro Takahashi. Azjaci ożyli i w połowie seta mieli pięć punktów przewagi nad Biało-Czerwonymi (15:10).
Odmieniona ekipa z Azji nie pozwoliła sobie nawet na moment dekoncentracji. Biało-Czerwoni tym razem nie byli w stanie zbliżyć się do rywali. Szarpać próbowali skrzydłowi Artur Szalpuk i Kewin Sasak, ale bez efektu. W rolę egzekutora po japońskiej stronie siatki wcielił się Masato Kay, który siał spustoszenie atakiem i zagrywką, powiększając w pewnym momencie różnicę punktową pomiędzy zespołami do ośmiu oczek (14:22).
Początek kolejnej odsłony ponownie należał do Polaków. Rafał Szymura atakował, Artur Szalpuk blokował, a nasz zespół budował przewagę. Biało-Czerwoni od początku wyglądali na podrażnionych, a jak to na nich wpływa, pokazała końcówka pierwszego seta. Gracze z Kraju Kwitnącej Wiśni nie zamierzali jednak odpuszczać, momentami udowadniając, że mogą być równorzędnym rywalem dla liderów rankingu FIVB. W ich grze brakowało jednak konsekwencji (15:10).
Przez długi czas wydawało się, ze wszystko zmierza w dobrym kierunku dla naszego zespołu. Niestety w końcówce przebudzili się Kento Takahashi i Akito Yamazaki, doprowadzając do nerwowej końcówki (24:24) i gry na przewagi. Od tego momentu trwała fenomenalna wymiana ciosów. Obie ekipy wykazały olbrzymią determinację w ataku i obronie. Lepiej tę wojnę nerwów wytrzymali Polacy, którzy wygrali 39:37 w dużej mierze dzięki fenomenalnej grze Artura Szalpuka!
Polska - Japonia 3:1 (27:25, 25:22, 18:25, 39:37)
Polska: Nasevicz, Firlej, Jakubiszak, Nowak, Szymura, Gierżot, Hawryluk (libero) oraz Szalpuk, Sasak, Kozub, Granieczny;
Japonia: Miyaura, Otsuka, Tomita, Oya, Murayama, Larry, Ogawa (libero) oraz Kay, Yamazaki, Shimokawa, Keihan.