Siatkarze Iranu prowadzili w meczu Ligi Narodów z USA 2:0, kiedy do drużyny dotarła informacja o ataku rakietowym na Teheran. Tamtejsze media państwowe poinformowały, że zaatakowane zostały m.in. osiedla mieszkaniowe w stolicy kraju, a wśród ofiar śmiertelnych miały znaleźć się również dzieci.
Podopieczni Roberto Piazzy przegrali z ekipą zza oceanu kolejne trzy sety i całe spotkanie 2:3. Sztab szkoleniowy starał się ukryć tragiczną informację przed zawodnikami, jednak nie do końca udało się tego dokonać. Część graczy dostrzegła bowiem niepokój panujący na ławce rezerwowych.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
- Jeden z zawodników podszedł do mnie i powiedział: "Kiedy zobaczyliśmy twoją twarz, przestraszyliśmy się. Co się dzieje?". Powiedziałem im, a niektórzy z nich płakali - powiedział po zakończeniu spotkania Amir Khoshkhabar, menedżer reprezentacji Iranu.
Agresja ze strony Izraela sprawiła, że irańskie władze zdecydowały się zamknąć do odwołania strefę powietrzną nad krajem. To z kolei zmusiło sztab szkoleniowy reprezentacji Iranu do zmiany planów treningowych.
Początkowo drużyna narodowa miała wrócić z Brazylii do kraju i po kilku dniach wylecieć na kolejny turniej do Serbii. Sztab kadry zdecydował się jednak na podróż z Rio de Janeiro bezpośrednio do Belgradu. Występ zespołu w kolejnych rundach kwalifikacyjnych, w Europie (Belgradzie i Gdańsku - dop. aut.), stanęły jednak pod znakiem zapytania.
Irańska Federacja Siatkówki dotychczas nie opublikowała oficjalnej decyzji w sprawie kontynuowania występów w Lidze Narodów. W tamtejszych mediach pojawiają się informację, że w grę wchodzi nawet wycofanie ze zmagań. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w najbliższych dniach.
- To jest dla nas naprawdę trudne. Jesteśmy w stanie wojny z Izraelem. Dla nas to gów***** sytuacja, bo nasza rodzina jest tam, my myślami jesteśmy w Iranie, ale fizycznie jesteśmy tutaj - powiedział atakujący zespołu Amir Hossein Esfandiar.
Menedżer reprezentacji Iranu w rozmowie z brazylijskimi mediami przyznał, że nastroje w drużynie są fatalne. Amir Khoshkhabar podkreślił również, że ze względów formalnych, zespół może mieć spore problemy z kontynuowaniem występów w Lidze Narodów.
- Wiza w Europie jest ograniczona czasowo i nie możemy zostać dłużej, niż to przewidują procedury. Musielibyśmy wrócić do Iranu, zanim pojedziemy do Polski. Naprawdę nie wiemy, jak sobie z tym problemem poradzić - powiedział menedżer reprezentacji Iranu.
- Próbowaliśmy podnieść zespół na duchu, dużo rozmawialiśmy na temat tej sytuacji, ale zawodnicy nadal są przygnębieni. W sobotę izraelskie bombardowanie były gorsze niż piątkowe – powiedział Amir Khoshkhabar, podkreślając, że bardzo ważne dla reprezentantów Iranu było wsparcie, jakie otrzymali od brazylijskich kibiców przed meczem ze Słowenią.
Po trzech kolejkach kwalifikacji, reprezentacja Iranu w klasyfikacji wspólnej zajmuje 17. miejsce na 18 zespołów, wyprzedzając jedynie Turcję. Podopieczni Roberto Piazzy mają do rozegrania jeszcze siedem spotkań. Na zakończenie turnieju w Rio de Janeiro zagrają z Ukrainą. W dniach 25-29 czerwca w Belgradzie zagrają z Serbią, Argentyną, Niemcami i Holandią. Ostatni turniej eliminacyjny Azjaci mają zaplanowany w Gdańsku, gdzie mieliby zagrać z Polską, Chinami, Francją i Bułgarią.