Reprezentacja Polski na turnieju Xi'an zaskoczyła swoich sympatyków, odnosząc trzy pewne zwycięstwa. Libero zespołu Mateusz Czunkiewicz przed starciem z Serbami zapewniał, że Biało-Czerwoni nie zamierzają się tym zadowolić, celem był komplet zwycięstw. W starciu z Serbami wicemistrzowie świata byli zdecydowanym faworytem. Trener Nikola Grbić przestrzegał jednak przed lekceważeniem swoich rodaków. "Mobilizują się na mnie" - podkreślał selekcjoner.
Początek spotkania w wykonaniu Polaków był doskonały. Kapitalne zagrywki Kewina Sasaka pozwoliły szybko odskoczyć na bezpieczny dystans (7:1). Serbowie kompletnie nie radzili sobie z wyprowadzeniem ataku, oddając piłkę za darmo lub odbijając się od biało-czerwonego bloku. Kontry z kolei kapitalnie rozprowadzał Jan Firlej, wykorzystując dobrą dyspozycję środkowych Mateusza Poręby i Jakuba Nowaka. Rozpędzających się zawodników Nikoli Grbicia zdołał powstrzymać dopiero Marko Ivović atomowym serwisem (14:12).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski piłkarz i siatkarka na urlopie. Co za widoki
Serbowie przyzwyczaili swoich kibiców, że na turnieju w Chinach prezentują dwa różne oblicza. Tym razem pokazali to z meczów z gospodarzami oraz Japończykami. Polacy natomiast robili swoje. Doskonale w drugiej części partii prezentował się Artur Szalpuk, który zwiększył siłę rażenia po stronie Biało-Czerwonych. Niezłe wejście zanotował także Aliaksei Nasewicz. W ekipie z Bałkanów odgryzać się próbował Veljko Masulović, niewiele jednak zdziałał.
Początek drugiej odsłony również wyglądał bardzo solidnie w wykonaniu naszego zespołu. Kapitalnie prezentował się Jan Firlej, gubiąc serbski blok. Nie do zatrzymania był Kewin Sasak, rozgrywający chyba najlepszy mecz na turnieju. Podopieczni Gheorghe Cretu z kolei grali bardzo nerwowo, widząc, że kolejny set moze im się wymknąć z rąk. Gracze z Bałkanów popełniali mnóstwo błędów, co tylko pogarszało ich sytuację i utrudniało odrabianie strat (15:13).
Podobnie jak to miało miejsce w inauguracyjnej odsłonie, chwilowe problemy tylko zmotywowały nasz zespół, choć w końcówce zrobiło się gorąco. Vuk Todorović zaczął skutecznie gubić polski blok, dzięki czemu rywale zbliżyli się na jeden punkt (20:19). W kluczowym momencie wielką klasę ponownie jednak pokazał Kewin Sasak, z kolei gracze z Bałkanów się zagotowali. Dwa kolejne błędy sprawiły, że wicemistrzowie świata ponownie odskoczyli na cztery punkty i bez większych problemów dopełnili formalności w drugim secie.
Serbowie nie zamierzali poddać się bez walki, tym bardziej że przed startem rywalizacji mocno mobilizowali się na rywalizację z Nikolą Grbiciem. Biało-Czerwoni nie pozwalali jednak rywalom na zbyt wiele. Podopieczni Gheorghe Cretu większość czasu, podobnie jak w poprzednich setach, musieli gonić wynik. Na prowadzeniu znaleźli się tylko przez chwilę, dzięki znakomitym serwisom Veljko Masulovicia (13:11).
Polacy krok za krokiem zbliżali się do końcowego triumfu, choć tym razem Serbowie stawiali bardzo mocny opór. Dobrze prezentowali się w ofensywie Dusan Nikolić i Marko Ivović. Polacy dysponowali jednak potężnym arsenałem w ofensywie. Na to recepty rywale nie byli w stanie znaleźć recepty. Zarówno skrzydłowi, jak i środkowi prezentowali doskonałą dyspozycję. Wszystkim kapitalnie dyrygował Jan Firlej. Biało-Czerwonej maszyny nie sposób było zatrzymać!
Polska - Serbia 3:0 (25:21, 25:20, 25:23)
Polska: Szalpuk, Gierżot, Sasak, Poręba, Nowak, Firlej, Granieczny (libero) oraz Nasewicz, Szymura, Kozub;
Serbia: V.Masulović, Ivović, N.Masulović, Luburić, Todorović, Nadeljković, Ristio (libero) oraz Nedjo (libero) oraz Nikolić, Perić.