Czasy, kiedy nasze siatkarki były dziewczynkami do bicia w starciu z elitą, minęły, miejmy nadzieję bezpowrotnie. Pod wodzą Stefano Lavariniego to Biało-Czerwone udzielają lekcji rywalkom, z kolei dla światowej czołówki okazują się równorzędnym przeciwnikiem. Przed kilkunastoma dniami przekonały się o tym m.in. Chinki, które przegrały z naszym zespołem 1:3 i Turczynki, triumfujące dopiero po tie-breaku.
W Belgradzie siłę Polek sprawdzą medalistki ostatnich mistrzostw Europy, wicemistrzynie olimpijskie i mistrzynie świata. Trzecia ekipa europejskiego championatu będzie pierwszym i wydaje się najłatwiejszym rywalem. W kolejnych spotkaniach poprzeczka powinna powędrować w górę.
ZOBACZ WIDEO: "Po raz drugi zakładam koronę". Była Miss Polski powraca w wielkim stylu
Trener reprezentacji Holandii, Felix Koslowski, podobnie jak większość szkoleniowców, postanowił wykorzystać pierwszy rok nowego cyklu olimpijskiego do sprawdzenia w kadrze kilku nowych zawodniczek. Dla ekipy Oranje, która zagrała we wszystkich dotychczasowych edycjach Ligi Narodów Kobiet, tegoroczny turniej stanowi poligon doświadczalny dla siatkarek, które w 2028 roku w Los Angeles mają bić się o medale igrzysk olimpijskich.
- Kiedy zaczynałem dwa lata temu, od razu skupiałem się na kwalifikacjach do Igrzysk w Paryżu. To pozostawiało niewiele miejsca na wybory, których mogę dokonać teraz. Niektóre zawodniczki potrzebują odpoczynku po kolejnym pracowitym sezonie klubowym, a z drugiej strony jest to również czas, aby dać nowym siatkarkom szansę na pokazanie się - mówił Felix Koslowski przed startem rywalizacji w Lidze Narodów.
- To z pewnością wpłynie na decyzje, które będziemy podejmowali tego lata. Nie oznacza to, że będziemy odpuszczać, ale pozwolimy wielu młodym zawodniczkom wejść na głęboką wodę, aby zobaczyć, jak sobie z tym poradzą.
W Kanadzie Holenderki odniosły dwa zwycięstwa i poniosły tyle samo porażek. Krajowe media takie wyniki przyjęły z entuzjazmem. Wygrane z Bułgarią i Kanadą stanowiły potwierdzenie sporego potencjału młodej ekipy. Podobnie jak porażka po tie-breaku z zawsze solidną Dominikaną. Oranje nie powiodło się tylko w meczu z Japonkami, przegranym w trzech setach.
Na turnieju w Belgradzie Holandia zagra bez swoich największych - Britt Bongaerts, Eline Timmerman, Novy Marring, Marrit Jasper i Celeste Plak. Rola liderki w tej sytuacji spadnie na nową kapitan zespołu - Nikę Daalderop, która ma zastąpić w zespole Laurę Dijkemę. Doświadczona rozgrywająca zdecydowała się zakończyć przygodę z kadrą po zakończeniu poprzedniego sezonu.
Przed pierwszym spotkaniem Polek na turnieju w Belgradzie, nietrudno wskazać faworyta. Zajmujące 4. miejsce w rankingu FIVB Biało-Czerwone, z pewnością mają spore szanse na dopisanie do swojego dorobku kolejnych trzech punktów. Byłaby to równie cenna zdobycz, jak punkty do rankingu FIVB. W przypadku naszych siatkarek zakres punktowy dotyczący środowego starcia wynosi od +5,94 pkt do - 14,06 pkt. Jest więc o co walczyć.
Pod wodzą Stefano Lavariniego Polki rywalizowały z Holandią dwukrotnie. Bilans tych starć jest idealnie remisowy. W 2023 roku w Lidze Narodów górą były rywalki, triumfując w Hongkongu 3:0. Rok później w Antalyi w identycznych rozmiarach górą były Biało-Czerwone.
Mecz Polska - Holandia zostanie rozegrany w środę, 18 czerwca o godz. 16.30 w Belgradzie. Relację na żywo z tego spotkania przeprowadzi portal WP SportoweFakty!
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)