Sobota z Ligą Narodów siatkarek rozpoczęła się od dwóch jednostronnych pojedynków. Czeszki bez straty seta pokonały Tajki. Chinki z kolei oddały tylko jedną partię Japonkom. Podopieczne Ferhata Akbasa dotychczas bardzo dobrze wyglądały, ale tym razem nie miały większych szans na triumf.
Nadzieje na lepszy mecz kibice mogli mieć przed starciem Brazylijek z Dominikankami. Choć brązowe medalistki olimpijskie z Paryża były zdecydowanymi faworytkami do zwycięstwa, to ich rywalki w poprzednich sezonach potrafiły nagle zaskoczyć świetną grą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła
Tym razem tak jednak nie było. Reprezentantki Brazylii od początku do końca kontrolowały przebieg spotkania. Tylko w pierwszym secie pojawił się zalążek wyrównanej rywalizacji. Ostatecznie drużyna ze ścisłej światowej czołówki odniosła pewny triumf 3:0.
Gwiazdą tego spotkania bezapelacyjnie została Ana Cristina. Przyjmująca tylko w trzech setach zdobyła aż 26 punktów! Atakowała ze skutecznością na poziomie ponad 50 procent. To kapitalne liczby.
Kolejny mecz dostarczył... niemal takich samych wrażeń i (zerowych) emocji. Amerykanki rozgromiły Holenderki. Zawodniczki szkolone przez Felixa Koslowskiego rozpoczęły ten tydzień od tie-breaka z Polkami. Potem było już tylko gorzej. Zarówno przeciwkom Francuzkom, jak i teraz Amerykankom zagrały bardzo słabo.
Tylko w jednym secie pokonały barierę 20 punktów. Po stronie ekipy ze Stanów Zjednoczonych dobre zawody rozegrały skrzydłowe - Madisen Skinner oraz Logan Eggleston.
Dominikana - Brazylia 0:3 (23:25, 18:25, 20:25)