Polskie siatkarki w szoku. Tego się w Belgradzie nie spodziewały

Materiały prasowe / VolleyballWorld / Podczas meczu Polska-Holandia, podobnie jak w trakcie innych spotkań w Belgradzie,  trybuny świeciły pustakmi
Materiały prasowe / VolleyballWorld / Podczas meczu Polska-Holandia, podobnie jak w trakcie innych spotkań w Belgradzie, trybuny świeciły pustakmi

Reprezentacja Polski siatkarek na turnieju w Belgradzie prezentuje się znakomicie. Biało-Czerwone dotychczas wygrały wszystkie trzy mecze. Jeden aspekt turnieju zaskoczył jednak nasze zawodniczki.

W tegorocznej edycji Ligi Narodów siatkarki reprezentacji Serbii kompletnie sobie nie radzą. Podopieczne Zorana Terzicia przegrały wszystkie sześć spotkań. Nic dziwnego, że turniej rozgrywany w Serbii budzi wśród kibiców śladowe zainteresowanie.

Mecz otwarcia turnieju w Belgradzie, pomiędzy Francją i Niemcami obejrzało zaledwie 300 kibiców. 1250 fanów było na trybunach w trakcie starcia Polek z Holandią, a tylko 5800 widzów obejrzało na żywo starcie mistrzyń świata z wicemistrzyniami olimpijskimi. Śladowa ilość, biorąc pod uwagę fakt, że Stark Arena oficjalnie może pomieścić aż 18386 widzów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła

W kolejnych dniach było niewiele lepiej, 550 osób podczas starcia Amerykanek i Polek, stanowiącego rewanż za ćwierćfinał igrzysk olimpijskich w Paryżu i 4400 przy okazji starcia Serbek z Niemkami.

Niewiele lepiej było przy okazji kolejnych spotkań - 300 kibiców na meczu Francja - Holandia, 500 na spotkaniu Polek i Niemek oraz 5000 przy okazji sobotniego starcia Serbii z Francją. Przed decydującymi, niedzielnymi meczami, średnia frekwencja jest więc zatrważająca.

- Chyba jeszcze nie widziałam czegoś takiego w Lidze Narodów. To zawsze tak wygląda? – dziwiła się w rozmowie z Przeglądem sportowym Onet atakująca polskiej kadry Malwina Smarzek, po piątkowym meczu z Niemkami.

Zaskoczenia nie kryła również libero Biało-Czerwonych, Aleksandra Szczygłowska, przyzwyczajona do większej frekwencji, chociażby przy okazji meczów Tauron Ligi.

- Jestem trochę w szoku. To pewnie zależy od popularności danej dyscypliny w kraju i tego, jak jest ona promowana. U nas pewnie nie byłoby takiej sytuacji, więc mam nadzieję, że publiczność podczas turnieju finałowego Ligi Narodów w Łodzi nie zawiedzie – powiedziała libero Biało-Czerwonych.

Zdaniem Martyna Czyrniańskiej gorącego dopingu i zdecydowanie lepszej frekwencji można spodziewać się przy okazji niedzielnego starcia. Wówczas reprezentacja Polski mierzyć się będzie z gospodyniami, dla których starcie z brązowymi medalistkami ostatniej edycji będzie okazją do odniesienia pierwszego zwycięstwa w tegorocznej edycji Ligi Narodów.

- Trudno mi powiedzieć, czy to była najsłabiej obsadzona hala, w jakiej grałam, choć rzeczywiście nie było tłumów na trybunach. W niedzielę sala zapewne będzie pełna, a kibice staną się siódmym zawodnikiem Serbek. Może pojawić się trochę nerwowości, ale mam nadzieję, że mecz będzie pod naszą kontrolą, bo mimo wszystko to my będziemy faworytkami - przyznała przyjmująca reprezentacji Polski.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści