W tegorocznej edycji Ligi Narodów Kobiet reprezentacja Serbii prezentuje się zaskakująco słabo. Siedem przegranych spotkań sprawiło, że podopieczne Zorana Terzicia muszą drżeć o pozostanie w elicie. Przed meczem z Polkami, atmosfera wokół zespołu zrobiła się bardzo gorąca. Tamtejsze media po przegranej z Francją grzmiały na temat wyników zespołu. Presja towarzysząca gospodyniom przed ostatnim meczem w Belgradzie była więc ogromna.
Stefano Lavarini nie zdecydował się na "wyjściowy garnitur" przeciwko Serbkom, które kolejny raz zagrały bez największej gwiazdy, Tijany Bosković. W szóstce pojawiły się Aleksandra Gryka, Weronika Centka-Tietianiec i Justyna Łysiak na pozycji libero. Wykorzystały to gospodynie, które szybko przejęły inicjatywę. Biało-Czerwone popełniały sporo błędów w przyjęciu i ataku, pozwalając rywalkom na budowanie przewagi (16:10).
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Polscy siatkarze brylują w Lidze Narodów. Wspaniała przygoda w Chinach
Lavarini nie czekał długo ze zmianami. W połowie seta boisko opuściła Julita Piasecka, jej miejsce zajęła Paulina Damaske. Ten ruch poprawił jakość przyjęcia i odciążył Łysiak, która wcześniej zmuszona była zabezpieczać większą część pola. To z kolei przełożyło się na precyzję rozegrania i jakość ataku. Przebudziły się Martyna Łukasik oraz Magdalena Stysiak, ożywiły środkowe i pięciopunktowa strata została błyskawicznie zniwelowana, w dużej mierze dzięki Damaske (20:20). Serbki z opresji uratowała jednak Maja Aleksić.
Eksperymentalne ustawienie się nie sprawdziło, drugiego seta na przyjęciu rozpoczęła Damaske. Niestety w dalszym ciągu to Serbki posiadały inicjatywę. Katarzyna Wenerska robiła co mogła, uruchamiając środkowe, do tego potrzebne było jednak przyjęcie, które w polskiej ekipie kulało. Na szczęście nie zawodziły Stysiak i Łukasik, zaczął funkcjonować też blok Aleksandry Gryki (12:15).
Gra Polek w końcu zaczęła się zazębiać. W drugiej części partii to gospodynie zmuszone były gonić wynik, który w pewnym momencie mocno im uciekł (15:20). Siła ofensywna Biało-Czerwonych nie opierała się jedynie na skrzydłach, wsparcia udzieliły środkowe. Serbki podobnie jak w pierwszej partii ruszyły do odrabiania strat. Zastopować rywalki pomogły Agnieszka Korneluk i Malwina Smarzek, które pojawiły się na decydujący fragment seta.
Trzeciego seta Polki rozpoczęły bardzo dobrze. Grę ekipy Lavariniego tym razem napędzały Gryka i Damaske, notujące do tego momentu chyba najlepszy występ na turnieju. Momentami jak profesor grała Stysiak, która w trakcie meczu wielokrotnie naradzała się ze szkoleniowcem odnośnie taktyki. Serbki trudno było jednak złamać (11:15).
Grając z kilkupunktową przewagą, Polki prezentowały duży spokój, choć trzeba przyznać, że presja ze strony Serbek wyjątkowo motywowała Polki. Wszelkie próby odrabiania strat, były szybko stopowane. Podopieczne Terzicia dwukrotnie zbliżyły się na dwa punkty. W końcówce obroniły nawet trzy piłki setowe. Łukasik skutecznym atakiem rozwiała jednak ich nadzieje na uratowanie wyniku.
Gospodynie nie zamierzały kończyć tego meczu w czterech setach. Doskonały początek w wykonaniu Vanji Bukilić pozwolił gospodyniom przejąć kontrolę (8:4). Gra Polek w tym momencie nie wyglądała najlepiej, brakowało skuteczności w defensywie i precyzji w ataku. Lavarini szybko interweniował, najpierw poprosił o przerwę, a za moment dokonał podwójnej zmiany. Wynik zaczął bowiem wymykać się naszej ekipie spod kontroli (15:10).
Polki miały ogromny problem, żeby wrócić do gry. Skuteczność straciła Łukasik, pomogła zmiana i wejście Martyny Czyrniańskiej. 21-latka dobrą zagrywką dała sygnał do odrabiania strat. Swój udział w skutecznym pościgu miała też Wenerska i Gryka. Pięciopunktowa przewaga została odrobiona, w końcówce po ataku Stysiak wyszliśmy na prowadzenie.
Serbia - Polska 1:3 (25:22, 22:25, 23:25, 23:25)
Serbia: Osmajić, Milenković, Perović, Ivanović, Aleksić, Bukilić, Pusić (libero) oraz Cajić, Dangubić, Tica;
Polska: Wenerska, Stysiak, Gryka, Centka-Tietianiec , Łukasik, Łysiak (libero) oraz Damaske, Szczygłowska (libero), Korneluk, Smarzek, Grabka, Czyrniańska.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Nie ma takiej jak - Julita Piasecka.
I nigdy nie było !