Bułgaria, która w turnieju w Burgas, może liczyć na wsparcie publiczności, rozpoczęła mocnym uderzeniem mecz z Japonią, która z sezonu na sezon osiąga coraz lepsze wyniki na arenie międzynarodowej. Selekcjoner Laurent Tillie mógł przecierać oczy ze zdumienia, ponieważ jego podopieczni byli punktowani.
Nawet w kluczowych akcjach drużyna znad Morza Czarnego radziła sobie lepiej, dzięki czemu rozstrzygnęła pierwszego i drugiego seta najmniejszą możliwą przewagą dwóch punktów. Partie kończyły się wynikami 27:25 i 25:23. Bułgaria ani myślała hamować i poddać się syndromowi trzeciej partii. W niej postawiła wyraźną "kropkę nad i", pokonując przeciwnika z Azji 25:19. Cała konfrontacja zakończyła się wynikiem 3:0 dla Aleksandara Nikołowa i spółki.
Z atutu własnej hali chciała skorzystać również Serbia, która w Belgradzie zagrała z Iranem. Nie udało się, a drużyna z Azji okazała się mocniejsza 3:1. Zespół z Bałkanów zwyciężył jedynie w trzecim secie 25:23, po czym niby miał na wyciągnięcie ręki tie-breaka, ale w czwartej partii poniósł porażkę 23:25. Tym samym Iran cieszył się drugim zwycięstwem z rzędu, a Serbia zamyka tabelę po jednej wygranej oraz czterech porażkach.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Bułgaria - Japonia 3:0 (27:25, 25:23, 25:19)
Serbia - Iran 1:3 (21:25, 19:25, 25:23, 23:25)
Tabela Ligi Narodów: