Polacy na otwarcie drugiego tygodnia Ligi Narodów doznali pierwszej porażki w tych rozgrywkach. Po pięciosetowej walce musieli bowiem uznać wyższość mistrzów świata z Włoch. W drugim spotkaniu w Chicago Biało-Czerwonym przyszło zmierzyć się z Kanadyjczykami. Zespół ten miał z kolei za sobą dwie trzysetowe porażki z Brazylią i gospodarzami.
Faworytami do zwycięstwa byli reprezentanci Polski. W początkowych fragmentach z lepszej strony prezentowali się jednak rywale, którzy wyszli wyraźnie zmobilizowani na starcie z wicemistrzami olimpijskimi. Z czasem zawodnicy Nikoli Grbicia popisali się jednak świetną 6-punktową serią, by po ataku Sebastiana Adamczyka ze środka cieszyć się z prowadzenia 11:7.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Polscy siatkarze brylują w Lidze Narodów. Wspaniała przygoda w Chinach
Przewaga jak szybko się pojawiła, tak szybko niestety też zniknęła. Później gra toczyła się na zasadzie punkt za punkt, a oba zespoły skuteczne akcje przeplatały błędami, głównie w polu serwisowym. W decydującej fazie Kanadyjczycy zdołali odskoczyć na 21:19, a faworyci odrobili stratę po punktowym bloku Mateusza Poręby.
Partia ta rozstrzygnęła się po grze na przewagi. Polacy mieli co prawda cztery piłki na zwycięstwo, jednak żadnej nie wykorzystali. Za czwartym razem seta zamknęli z kolei Kanadyjczycy, a konkretnie znany z szeregów mistrzów Polski z Lublina środkowy Fynnian McCarthy, którego as serwisowy dał jego drużynie wygraną 32:30.
Napędzeni sukcesem rywale mocno weszli w kolejną partię i szybko uciekli na 7:2. Biało-Czerwoni przez długi czas nie byli w stanie gonić wyniku i nie radzili sobie m.in. z solidnymi zagrywkami prowadzących. Zerwali się w środkowej fazie, kiedy zniwelowali stratę do dwóch "oczek", jednak odpowiedź Kanadyjczyków była natychmiastowa.
Wygrali sześć akcji z rzędu i po kolejnym skutecznym ataku Wassenaara Ketrzynskiego odskoczyli aż na 20:12. Na nic zdały się rotacje Grbicia, który zmienił cały wyjściowy skład. Finalnie rywale odnieśli pewne zwycięstwo do 14, a Polacy zagrali najgorszego seta w tej Lidze Narodów.
Przerwa i zmiana stron dobrze zadziałały na nasz zespół, który wszedł w trzecią odsłoną z nową energią. Wicemistrzowie olimpijscy po dwóch asach serwisowych Kamila Semeniuka odskoczyli na 9:5. Nasza drużyna prezentowała lepszy poziom, a rywale zaczęli popełniać swoje błędy, przez co ich strata wzrosła do dziewięciu "oczek". Biało-Czerwoni nie wypuścili z rąk tej przewagi i triumfowali do 17, utrzymując się w grze w tym meczu.
7:1 - taki wynik na początek kolejnej odsłony dał Polakom as serwisowy Adamczyka. Rywale zza oceanu zdołali co prawda nawiązać walkę i zbliżyli się na dwa punkty, ale odpowiedź prowadzących była natychmiastowa. Po pojedynczym bloku Kewina Sasaka nasza drużyna odskoczyła na 14:9.
W późniejszych fragmentach oba zespoły notowały małe serie punktowe. Kanadyjczycy ponownie zniwelowali stratę do dwóch "oczek", jednak prawdziwe nerwy zaczęły się w końcówce. Zawodnicy Grbicia zmarnowali trzy piłki setowe i wykorzystali dopiero czwartą szansę, wygrywając 25:23.
Decydujący tie-break upłynął pod znakiem emocjonującej walki punkt za punkt. Oba zespoły pokazywały to, co mają najlepsze w ofensywie. Żadna z ekip nie potrafiła zbudować przewagi, co zwiastowało niezwykłe nerwy w końcówce. Choć Polacy w końcu wyszli na 13:11, Kanadyjczycy odrobili stratę. Dwie ostatnie akcje należały już jednak do naszej ekipy, a mecz blokiem zwieńczył Poręba.
II tydzień fazy zasadniczej (Chicago):
Polska - Kanada 3:2 (30:32, 14:25, 25:17, 25:23, 15:13)
Polska: Komenda, Gomułka, Gierżot, Semeniuk, Poręba, Adamczyk, Czunkiewicz (libero) oraz Szalpuk, Sasak, Nowak, Kozub, Śliwka
Kanada: Elgert, Ketrzynski, Hofer, Heslinga, McCarthy, Schnitzer, Lui (libero) oraz Currie (libero) oraz Elser, Herr, Sclater, Gyimah, Varga