Reprezentacja Polski siatkarek, po dwóch tygodniach kwalifikacji w Lidze Narodów zajmuje w tabeli drugie miejsce. Biało-Czerwone o awans do Final Eight nie muszą się martwić, jako gospodarz mają bowiem zapewnione miejsce w ćwierćfinale. Podopieczne Stefano Lavariniego
udowadniają jednak, że nie patrzą na regulaminowe przywileje i awans do ósemki, zamierzają wywalczyć w sposób sportowy.
Nasze siatkarki przy okazji pierwszego turnieju w Pekinie pokonały Tajlandię 3:0, Chiny 3:1, przegrały z Turcją 2:3 i pokonały Belgię 3:0. W Belgradzie natomiast Biało-Czerwone uporały się 3:1 z Holandią, 3:1 z USA, 3:0 z Niemcami i 3:1 z Serbią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ewa Swoboda zaskoczyła. Tylko spójrz na te kreacje!
- Wykonaliśmy dobrą pracę w pierwszych dwóch turniejach. Tym bardziej więc musimy twardo stąpać po ziemi. W pierwszych tygodniach VNL wiele zespołów - podobnie jak nasz - pracuje na to, by wygrywać, ale również rozwijać skład i styl gry. To może sprawić, że rezultat w niektórych meczach zejdzie na odrobinę dalszy plan - powiedział Stefano Lavarini w rozmowie z TVP Sport.
Porażka z ubiegłorocznymi triumfatorkami Ligi Narodów pozostaje jedyną na koncie Biało-Czerwonych przed ostatnim turniejem kwalifikacyjnym w Chibie (Japonia). Stefani Lavarini nie ukrywa, że wynik tego spotkanie nie zmartwił go w szczególny sposób.
- Wygrana z Turcją w trzecim meczu sezonu nie była priorytetem. Chcieliśmy wygrać, ale też musimy na tym etapie odbierać lekcje, by rozumieć lepiej, nad czym powinniśmy pracować. Czasami taki mecz, jak z Turcją, i wygrana w nim w tie-breaku trzema punktami nie pomoże ci w zrozumienia tego, nad czym powinieneś pracować, ponieważ na papierze wygląda to, jakby wszystko działało bez zarzutu. Naszym priorytetem było skierowanie naszej pracy na właściwe tory, obranie dobrych kierunków, a nie tylko wygrana - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek.
Podczas ostatniego turnieju kwalifikacyjnego rozgrywanego w Japonii, reprezentacja Polski zmierzy się z Koreą, Brazylią, Japonią i Bułgarią. Canarinhas, podobnie jak gospodynie, to rywalki z czołówki. Dużo mniej wymagające powinny być pozostałe zespoły. Stefano Lavarini przestrzega jednak, przed lekceważeniem którejkolwiek z ekip.
- Poziom rywalizacji się zwiększa. Zmierzymy się z dwiema silnymi drużynami z wyraźnymi stylami. Co do Korei, to każdy myślał, że to słabszy team, ale później każdy miał z nim problemy. To będzie dla nas pierwszy mecz tego turnieju, więc musimy go wziąć mocno pod rozwagę. Bułgaria walczy w każdym meczu, grała kilka tie-breaków. Przed tym starciem nie będziemy mieli też zbyt wiele czasu na odpoczynek. To będzie duże wyzwanie i kolejny ważny krok do wykonania - przyznał Włoch.