Lekko, łatwo i przyjemnie - relacja z meczu Delecta Bydgoszcz - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Prawdziwe lanie przygotowali w niedzielne popołudnie rywalom z Bydgoszczy siatkarze ZAKSY. Zawodnicy Krzysztofa Stelmacha udowodnili swoją przewagę w każdym elemencie i całkiem zasłużenie zgarnęli trzy punkty.

Trzy i pół tysiąca bydgoskich kibiców przeraźliwymi gwizdami żegnało swoich ulubieńców. Również zaskoczony był Waldemar Wspaniały, bo jego zawodnicy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła ustępowali rywalom z Kędzierzyna. - Tak w sporcie bywa. Teraz nasz zespół może się cieszyć ze zwycięstwa, ale za tydzień sytuacja może być zupełnie inna - mówił Krzysztof Stelmach. - Nie chcę oceniać poszczególnych graczy. Tak jestem wychowany i nie zamierzam tego zmieniać - dodał Waldemar Wspaniały.

Tak opiekun Delekty odpowiedział na pytanie dotyczące postawy Richarda Lambourne. A właśnie w spotkaniu z ZAKSĄ przyjmowanie piłki i rozegranie ataku było kluczem do sukcesu. Szczególnie w pierwszym secie udowodnił to Jakub Jarosz. Atakujący gości aż czterokrotnie swój serwis zakończył skutecznym atakiem, co kompletnie wybiło z rytmu zespół Delekty. - Bardzo chcieliśmy się zrewanżować rywalom za porażkę w Kędzierzynie-Koźlu, która była dla nas bardzo pechowo. W niedzielę wychodziło nam praktycznie wszystko i jestem przekonany, że w takiej dyspozycji ogralibyśmy każdy inny zespół - podsumował formę kolegów reprezentant kraju.

Waldemar Wspaniały robił co mógł, aby zmienić niekorzystny obrót sytuacji. Na parkiet wprowadził kolejno Piotra Lipińskiego, Stanisława Pieczonkę, Dawida Konarskiego i Wojciecha Serafina, ale to dało efekt jedynie w drugim secie. Ciekawie było jedynie do stanu 8:10, bo potem znów dała o sobie znać znakomita dyspozycja Jakuba Jarosza. Końcówka partii to popis Roberta Szczerbaniuka i ZAKSA pewnie zwycięża 25:17.

Ostatnia odsłona do złudzenia przypomina poprzednie sety. Wyrównana walka toczy się tylko w początkowych fragmentach, bo po kilku minutach podopieczni Krzysztofa Stelmacha od stanu 6:8 ponownie ośmieszają w zagrywkach zespół Delekty. Bydgoszczanie sprawiali wrażenie, jakby po raz pierwszy spotkali się na parkiecie. Szczególnie sporo krytyki dotyczyło postawy Richarda Lambourne, a niektórzy kibice domagali się wprost powrotu do podstawowego składu Michała Dębca. - Zadecydowała dyspozycja dnia. Czy Łuczniczka jest dla nas pechowa? W sobotę znów nie mogliśmy trenować w tym obiekcie, bo organizowany był turniej piłkarski. Jeśli przed tak ważnymi pojedynkami musimy szukać innych hal to tak do końca nie mamy przewagi własnego parkietu - skarży się Stanisław Pieczonka.

Co dalej? W bydgoskiej drużynie muszą nastąpić zmiany. Być może właśnie pewnym rozwiązaniem będzie powrót do zespołu Michała Dębca. Z kolei kędzierzynianie mogą śmiało czekać na kolejnych rywali. - W tym meczu wychodziło nam praktycznie wszystko. Mamy w pamięci porażkę z pierwszej rundy, choć Delekta i ZAKSA to zespoły na podobnym poziomie. Ostatnio więcej czasu spędzamy w podróżach, ale to są właśnie takie momenty, kiedy trzeba pokazać swój charakter - stwierdził Stelmach. Podczas potyczki z ZAKSA pokazał się też były Klub Kibica Delekty. Fani wywiesili dość wymowny transparent, odnoszący się do ostatnich wydarzeń - ''Nieoficjalni, ale prawdziwi''.

Delecta Bydgoszcz - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (13:25, 17:25, 19:25)

Delecta: Gruszka, Woicki, Cerven, Sopko, Jurkiewicz, Szymański, Lembouerne (libero) oraz Lipiński, Konarski, Pieczonka, Serafin.

ZAKSA: Masny, Jarosz, Sammeluvo, Gladyr, Szczerbaniuk, Ruciak, Mierzejewski (libero) oraz Witczak.

MVP: Jakub Jarosz.

Widzów: 3500.

Komentarze (0)