Michał Masny (kapitan ZAKSY): Trochę poniosły mnie nerwy w drugim secie i za to chciałbym przeprosić kolegów z Bydgoszczy. W niedzielę wychodziło nam praktycznie wszystko, a perfekcyjna była szczególnie zagrywka. Równie dobrze kończyliśmy ataki z pierwszej piłki. To był klucz do sukcesu. Pozostaje sobie życzyć, aby taka dyspozycja pozostała na kolejne spotkania.
Piotr Gruszka (kapitan Delekty): Siatkarze ZAKSY skutecznie wykonali przedmeczowe założenia taktyczne. U nas trudno było znaleźć taki element gry, w którym moglibyśmy zagrozić rywalom. Zagrywka gości była piekielnie mocna. Również w defensywie kędzierzynianie prezentowali się bardzo dobrze, bo nawet przy naszym silnym serwisie kończyli swoje kontrataki z pierwszego rozdania. Porażka boli, ale najbardziej styl w jakim straciliśmy trzy punkty.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY): Do Bydgoszczy jechaliśmy z mocnymi obawami, bo mieliśmy w pamięci poprzedni przegrany mecz w Kędzierzynie. Ostatnio więcej czasu spędzamy w podróży, ale nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo. Chcemy w pucharach pokazać się z jak najlepszej strony. Takie spotkania jak z Delektą są właśnie po to, aby walczyć ze swoimi ułomnościami, zmęczeniem oraz bólem w kolanie. Bardzo bym chciał, żeby taką waleczność nasi siatkarze prezentowali w kolejnych pojedynkach. W niedzielę we wszystkich elementach górowaliśmy nad przeciwnikiem, choć łatwo się gra, jeśli ma się przewagę kilku punktów. Są jednak takie dni, kiedy po prostu nic nie wychodzi.
Waldemar Wspaniały (trener Delekty): Rywal zbił nas strasznie. Patrząc na statystyki to jednak tak musiało się skończyć, bo ZAKSA miała przewagę w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Dlaczego nasz zespół doznał porażki? Trudno myśleć o zwycięstwie, jeśli goście dwanaście punktów zdobywają z samej zagrywki. Remis był w bloku, ale to już nie miało znaczenia. Mamy o czym myśleć i trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski. To był nokaut i walka do jednego narożnika, jeśli mamy używać terminologii bokserskiej. W swojej trenerskiej karierze nie pamiętam takiego lania. Ale to trzeba kiedyś przeżyć, bo taki jest po prostu sport. Obecnie mam za dużą pustkę w głowie, aby cokolwiek więcej powiedzieć.