Już przed meczem było jasne, że zarówno Francja, jak i Polska mają zapewniony awans do turnieju finałowego, który zostanie rozegrany w Chinach. Nikt jednak nie odpuszczał, bowiem ciągle toczyła się walka o miejsce w końcowej tabeli, a także o punkty do rankingu FIVB.
Biało-Czerwoni w Gdańsku pokonali na start Iran (3:2), by następnie przegrać z Kubą (1:3) i Bułgarią (2:3). Natomiast Trójkolorowi wygrali wszystkie spotkania: z Chinami (3:1), Kubą (3:2) i Iranem (3:0).
ZOBACZ WIDEO: Stawia sprawę jasno. "To musi się spodobać Lewandowskiemu"
- To był inny zespół, inny czas. Dużym błędem byłoby myślenie o tym, co było w poprzednich sezonach, nawet w poprzednich edycjach Ligi Narodów. Teraz budujemy coś nowego - zapowiedział Jakub Kochanowski, zapewniając, że kadra nie traktuje tego meczu, jako rewanżu za finał igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Polacy zaczęli mecz od zepsutej zagrywki. Kiedy już obie ekipy nieco ustabilizowały swoją grę, ciosami wymieniali się Theo Faure i Kewin Sasak. Raz na prowadzenie wychodzili Polacy, a raz Francuzi. Jednak żadna z ekip nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty.
Słabiej spisującego się Kamila Semeniuka zmienił Tomasz Fornal. Trzy błędy Francuzów z rzędu sprawiły, że drużyna Nikoli Grbicia jako pierwsza miała piłki setowe (24:22). Żadnej z nich jednak nie wykorzystali i rozpoczęła się gra na przewagi. W końcówce premierowej odsłony sporo było pomyłek, ta właśnie przytrafiła się na koniec gościom i pierwsza partia powędrowała na konto Polaków.
Aż 14 punktów Francuzi podarowali przeciwnikom w tej części spotkania i wystarczyło im trochę więcej cierpliwości. W drugim secie przejęli inicjatywę i to Polacy musieli gonić wynik. Zespół Andrei Gianiego wzmocnił zagrywkę i przyjęcie, dając większy komfort na rozegraniu Brizardowi. Dość pewnie goście doprowadzili do wyrównania.
Nikola Grbić w przerwie tak zaczarował swoich podopiecznych, że ci, idąc drogą Francuzów, zaczęli grać spokojniej i cierpliwiej, przez co oddawali przeciwnikom mniej punktów za darmo, po swoich błędach. Wróciła dobra skuteczność w ataku i przede wszystkim nie było problemu w końcówce. Biało-Czerwoni pewnie wygrali partię do 20.
Świetną grę kontynuowali również w czwartym secie. Niesieni dopingiem wypełnionej po brzegi Ergo Areny, budowali każdą kolejną akcję, punkt po punkcie budując sobie przewagę. Znów jednak uaktywnił się Faure, doprowadzając do wyrównania. Było jasne: końcówka będzie zacięta. Francuzi wykorzystali drugiego setbola, Brizard zaatakował z drugiej piłki.
Fenomenalna walka była w tie-breaku. Obie ekipy bardzo chciały wygrać to spotkanie i wymieniały się ciosami. Ostatecznie Biało-Czerwoni wyszarpali zwycięstwo, a ostatnią piłkę zbił Leon z lewej strony.
Polska - Francja 3:2 (32:30, 20:25, 25:20, 23:25, 15:12)
Polska: Komenda, Sasak, Kochanowski, Nowak, Semeniuk, Leon, Popiwczak (libero) oraz Szalpuk, Fornal, Bednorz
Francja: Brizard, Henno, Louati, Faure, Gueye, Huetz, Grebennikov (libero) oraz Toniutti, Carle