Reprezentacja Polski zagra po raz trzeci z rzędu w turnieju finałowym VNL. Dwie poprzednie edycje zespół trenera Stefano Lavariniego kończyła z brązowymi medalami. Jednak w 2025 roku zaszło w kadrze sporo zmian personalnych. Jedną z tych siatkarek, które są jej elementem, jest środkowa Aleksandra Gryka, od której bije ogromna duma, że może występować w biało-czerwonych barwach.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: To, że reprezentacja Polski zagra w turnieju finałowym Ligi Narodów, to już wiedzieliśmy jakiś czas temu. Ale kiedy już przychodzi ten moment i jesteśmy kilkanaście godzin przed pierwszym meczem, to co czujesz?
Aleksandra Gryka, środkowa reprezentacji Polski siatkarek: Dużą dawkę ekscytacji. Nie powiem: "stresu", chociaż są to podobne emocje, ale na pewno bardzo duża ekscytacja. No i też troszeczkę już w tym momencie zniecierpliwienie, bo już bardzo bym chciała być na boisku i zagrać ten mecz, bo już tyle o tym myślimy i tak się przygotowujemy, że każda z nas już chce wyjść i zagrać.
ZOBACZ WIDEO: Jasne rady dla polskich piłkarzy. "To nie są gwiazdeczki. Trzeba wziąć się do pracy"
Ta reprezentacja trochę się zmieniła względem chociażby tej, która w zeszłym roku sięgnęła po brąz Ligi Narodów. Ale nie zmieniło się to, że walczy ona o najwyższe cele. I tu myślę też myślę o tobie, bo trzeba było wskoczyć w te buty i trzymać poziom.
Tak, jest to uważam gigantyczny plus całego tego przedsięwzięcia. Mimo tego, że zmienił się skład, doszły niektóre zawodniczki, a inne zakończyły swoją przygodę, to i tak jesteśmy w tej ósemce, i tak będziemy się bić o najwyższe cele i myślę, że to jest bardzo dobry prognostyk też na kolejne lata.
Tam za nami kilka metrów stoi Gabi. I nagle musisz grać przeciwko niej.
I myślę, że każda z nas się ogromnie cieszy, że możemy grać właśnie przeciwko takim zawodniczkom jak Gabi, bo to są za każdym razem lekcje i jeśli potrafimy z tego wyciągnąć wnioski i podnieść swój poziom gry, no to o to właśnie chodzi.
A powiedz trochę więcej o twojej roli w tej kadrze, bo zaczęło się kilka lat temu od powołania do szerokiej kadry, później były mecze towarzyskie, a teraz... teraz jesteś pełnoprawną reprezentantką Polski. Ba, nawet masz trochę roboty na boisku do wykonania, bo 2/3 meczów Ligi Narodów zagrałaś. Jak się z tą rolą czujesz?
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo dobrze. Bardzo ciężko na to pracowałam i też po tym ostatnim sezonie, gdzie nie miałam za dużo okazji do grania - tak się to wszystko potoczyło - to jest dla mnie taka nagroda za wszystkie miesiące ciężkiej pracy. O tym się nie mówi, ale kiedy się nie gra, to trzeba utrzymywać w jakiś sposób spokój wewnętrzny oraz spokojną głowę i pracować mimo przeszkód. I to, że w tym sezonie w końcu mogę się pokazać, mogę dać coś drużynie więcej niż oklaski, jest dla mnie bardzo, bardzo budujące.
W ćwierćfinale czeka reprezentacja Chin. Grałyście z nią przed chwilą w Radomiu, teraz zagracie z nią znowu. Czy wy macie przed sobą jeszcze jakieś tajemnice, czy właśnie trzeba po prostu wyjść, zagrać najlepszą siatkówkę, a wtedy nie ma co patrzeć na to, co się grało w sobotę chociażby?
Myślę, że będzie jeszcze mniej tajemnic, kiedy zakończymy całą serię wideo, która jeszcze przed nami i wtedy będziemy na pewno wiedziały, czego się spodziewać i będziemy przygotowane taktycznie. Myślę, że ten ostatni mecz pokazał nam, że to, czym my możemy zaskoczyć, to jest też energia i skupienie oraz to, żeby od pierwszej piłki wejść z bardzo wysokiego skupienia, chęci walki, a także woli wygrania. Myślę, że to może być coś, co zmienimy i nam pozwoli wygrać to spotkanie.
Zaczęliśmy emocjami, to emocjami skończymy: Zanosi się na to, że wasz środowy ćwierćfinał obejrzy w Atlas Arenie na żywo około dziesięciu tysięcy kibiców. W Polsce miałaś okazję grać przed taką publicznością.
Jeszcze nie. Ale pamiętam jak byłam na meczach w 2023 roku, kiedy dziewczyny grały o kwalifikacje na igrzyska w Paryżu. Stałam wtedy na trybunach i wszyscy śpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego a cappella. Wtedy naprawdę łzy solidnie popłynęły, także mam nadzieję, że uda mi się szybko jakoś make-up posklejać po hymnie teraz na boisku.
To będzie taki skok adrenaliny tuż przed meczem?
Tak! Kurczę, po to się gra w siatkówkę i to są te chwile, dla których warto się męczyć, starać i poświęcać. Właśnie po to, żeby móc uczestniczyć w takim wydarzeniu, bo myślę, że te emocje zostaną już do końca życia z nami wszystkimi.