Nadszedł ten dzień. Polskie siatkarki zmierzą się z reprezentacją Włoch w ćwierćfinale Mistrzostw świata. Przed nimi arcytrudne zadanie. Mistrzynie olimpijskie są zdecydowanymi faworytkami do złotego medalu podczas imprezy rozgrywanej w Tajlandii.
O nadchodzącym meczu mówiła we wtorek Magdalena Stysiak. Liderka kadry oceniła nasze szanse w walce z drużyną prowadzoną przez Julio Velasco.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Tak Stysiak zareagowała na zmianę. "Kopałam w ławkę"
- Albo wszystko, albo nic. Bardzo nie chcę jechać już teraz do domu, ale wiemy, z kim się mierzymy. Mamy respekt do przeciwnika. Myślę jednak, że jeśli zaprezentujemy swoją siatkówkę, to możemy powalczyć - przyznała.
24-letnia atakująca wskazała też na element, którego Polki muszą się pozbyć, aby myśleć o wyrównanym starciu. - Na pewno nie możemy pozwolić sobie na przestoje. Musimy też postawić na mocną zagrywkę - oceniła.
Dobry serwis powinien ograniczyć wykorzystanie Włoszkom ich bardzo silnej broni, jaką jest gra środkiem. Stysiak podkreśliła, że rozgrywająca Alessia Orro prezentuje się świetnie i potrafi mądrze prowadzić dystrybucję wystaw. Przyjęcie faworyzowanego zespołu powinno być jak najsłabsze.
Ważną rolę odegra też sfera mentalna. Po boleśnie przegranym półfinałowym meczu Ligi Narodów podopieczne Stefano Lavariniego nie ukrywały, że głowy ich nieco zawiodły. Jak będzie tym razem?
- Myślę, że mentalnie czujemy się dobrze. Jest presja, ale to normalne, gramy na mistrzostwach świata. Widzę uśmiechy na twarzach i zabawę na treningach - powiedziała nasza siatkarka.
Podczas ostatnich szlifów formy we wtorek doszło do dość kuriozalnej sytuacji. Magdalena Stysiak skomentowała fakt, że Biało-Czerwone oraz Włoszki trenowały na jednej hali... w tym samym czasie.
- Nie wiem, jak do tego doszło. Nie widziałyśmy się nawzajem, ale oczywiście słychać było okrzyki. Nic nie mogłyśmy na to poradzić. Starałyśmy się w pełni skupić na sobie i zadaniach, które przygotował dla nas trener - stwierdziła atakująca.
Takie sceny tuż przed meczem o dużą stawkę na mistrzostwach świata? Takie coś nie powinno się zdarzyć, choć teraz to już nieistotne. Liczy się to, co zobaczymy podczas ćwierćfinałowego spotkania.