Drużyna Jokera Piła stawia sobie za cel awans do pierwszej czwórki po sezonie zasadniczym i udział w fazie play-off rozgrywek zaplecza PlusLigi. Takie cele zakłada sobie klub, nie ukrywają tego również szkoleniowcy i zawodnicy z Piły. Ekipa Jokera ma w swoim składzie przecież ogranych zawodników, również w PlusLidze. Tacy siatkarze, jak Witold Chwastyniak, Przemysław i Michał Lachowie, Łukasz Jurkojć stanowią o dużym potencjale pilskiego zespołu. Dlatego też porażka 2:3 z jedną ze słabszych ekip w stawce I ligi, AZS-em Nysa, musi zastanawiać i skłaniać do przemyśleń. Joker-Rodło spadł w tabeli na piąte miejsce. - Słabszych niż Nysa u siebie już nie będziemy mieli. Z kim zatem mamy wygrywać, jak właśnie nie z nimi? - mówi kapitan zespołu, Witold Chwastyniak. - Trzeba sobie zadać pytanie, co dalej? A zrobić to można tylko podczas męskich rozmów, na które przyszedł już czas. Trzeba dowiedzieć się tego, czy pchamy ten wózek w jednym kierunku, czy każdy w przeciwnym - dodaje.
Zdenerwowany jest także trener Jokera, Roland Dembończyk. Szkoleniowiec zapowiedział spotkanie z siatkarzami na którym mają paść ostre słowa. Dembończyk obwinia swoich podopiecznych o brak zaangażowania na parkiecie. - Nasza gra nie może wyglądać tak, jak dzisiaj. Nie da się wygrać z nikim, kiedy jest takie zaangażowanie na boisku, jak podczas sobotniego spotkania. Z czego to wynika? Proszę zapytać tych, którzy byli na boisku. wyszliśmy na boisko z nastawieniem, że przyjeżdża ligowy słabeusz i nie trzeba się będzie zbytnio napocić, aby wygrać. A jak takiej ekipie jak Nysa da się pograć, to potem są właśnie takie przykre niespodzianki i można rzeczywiście przegrać z każdym - tłumaczy były zawodnik Mostostalu Kędzierzyn-Koźle.
Siatkarze z Piły natomiast ripostują: - To nie był brak zaangażowania. Gramy po prostu na tyle, na ile pozwala nam obecna forma oraz siły, jakie posiadamy. A za to nie my jesteśmy odpowiedzialni tylko sztab szkoleniowy. Prawda zatem leży pewnie gdzieś pośrodku - odpowiada Chwastyniak.
- Nie ma mowy o braku zaangażowania. Przecież gdyby to było problemem, to nie męczyłbym się przez pięć setów. Rozegrałbym trzy i resztę miał gdzieś... My po prostu gramy to, co w danym momencie potrafimy - wyjaśnia Jurkojć.
- Chwytamy się różnych rzeczy. Przecież ja już czasami próbuję zagrać coś na przekór myśli trenera. Tak naprawdę jednak my jesteśmy tylko od wykonywania roboty, a za to co dzieje się z nami, odpowiada sztab szkoleniowy. Jedno muszę szczerze powiedzieć. Fizycznie czułem się dzisiaj ok, psychicznie również. Mecz po prostu nam nie wyszedł, ale przecież nas jest dwunastu, a nie tylko sześciu tych, którzy są na parkiecie. Inni niech też grają. A część chłopaków właściwie tylko stoi w kwadracie dla rezerwowych - dodaje Chwastyniak.
Trener Dembończyk zapowiada rozmowy z zawodnikami. - Czy będą kary? Nie wiem, musimy porozmawiać i pewne rzeczy sobie wyjaśnić. Potrzebna jest szybka analiza - tłumaczy.