Korespondencja z Filipin - Arkadiusz Dudziak
Reprezentacja Polski nie miała łatwego wejścia w mistrzostwa świata. Biało-Czerwoni byli zdecydowanymi faworytami spotkania z Rumunami, ale rywale postawili zaskakująco trudne warunki.
Mieli nawet piłki setowe, ale ekipa prowadzona przez Nikolę Grbicia ostatecznie obroniła się w trudnym momencie i wygrała pierwszego seta 34:32. Partię zakończył Jakub Kochanowski szczęśliwym asem serwisowym, kiedy piłka przewinęła się po siatce i spadła w boisko rywali.
- Skrót miał być, ale nie aż tak wyśmienity, żeby wszyscy tam się zderzali głowami i ta piłka wpadła w boisko. Plan na tę zagrywkę był taki jaki był, a wyszło jeszcze lepiej niż założyłem - przyznaje Jakub Kochanowski.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Niespodziewany bohater reprezentacji. Szczere słowa o Kurku i MŚ
- Byliśmy przygotowani na wszystko, co zagrali. Mieli wyśmienitą formę na zagrywce, zepsuli naprawdę mało aż do samej końcówki. Trudno byłoby komukolwiek z nimi wygrać - dodaje środkowy reprezentacji Polski.
Pustki na meczu Polaków. Winna pora?
Na meczu reprezentacji Polski na trybunach były pustki. Do mieszczącej ponad kilkanaście tysięcy osób Smart Araneta Coliseum przyszło zaledwie 1785 osób. To najniższa liczba ze wszystkich czterech spotkań odbywających się w niedzielę w Quezon City. Nawet na mecz Kanada - Libia o 10:30 lokalnego czasu przyszło o ponad tysiąc widzów więcej.
Być może powodem tak niskiej frekwencji jest pora. Mecz Polska - Rumunia odbywał się o 21:30 lokalnego czasu. Ta godzina nie jest także sprzyjająca także dla zawodników.
- Jeśli mam być szczery, to nie jest to najprzyjemniejsza godzina do grania. Nie jestem wielkim fanem 20:30, a co dopiero 21.30. Organizator takie rozrywki nam zapewnił, więc trzeba się do tego dostosować. Nie wiem, o jakich godzinach będziemy grali później fazę pucharową. Mam jednak nadzieję, że będzie to wcześniej - opowiada.
Zauważa także, że filipińscy kibice zazwyczaj tłumnie przychodzili na mecze wszystkich drużyn.
- Nie jest to coś, do czego kibice się przyzwyczaili. Jak byliśmy w 2023 roku na Lidze Narodów to zawsze trybuny były wypełnione po brzegi, niezależnie, kto grał. Słyszałem, że były drogie bilety, ale nie wiem, czy to akurat przez to ludzie nie przychodzą na mecze. Organizator zapowiadał, że będą to najlepsze mistrzostwa świata w historii. Na razie tego nie widzę - twierdzi środkowy.
- Turniej się dopiero zaczął, więc może faktycznie przygotowano jakieś niespodzianki jeszcze na kolejną fazę, ale na razie nie widzę nawet jednej rzeczy, w której te mistrzostwa mogłyby być lepsze niż te w Polsce, które odbyły się trzy lata wcześniej - dodaje.
"Jakość odbiega". W tym Filipiny różnią się od Polski
Kochanowski opowiedział także o tym, że część kadry cierpi na drobne problemy żołądkowe. Standardy mają się różnić od tego, do czego przyzwyczaili w Europie.
- Mamy drobne dolegliwości żołądkowe - ujawnia Kochanowski. - To standard, bo tutaj są zupełnie inne warunki, jeśli chodzi o wodę i jedzenie. Mimo że organizator stara się dopasować do europejskich standardów, to jakość odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Możemy ponarzekać, ale koniec końców wszystkie drużyny jedzą to samo i wszystkie mają takie same warunki - tłumaczy zawodnik.
Reprezentanci Polski przyjechali na Filipiny już tydzień wcześniej. Niektórzy z zawodników narzekali na to, że trochę dłużyło im się czekanie na pierwsze spotkanie turnieju. Czy Kochanowski miał podobne doświadczenia?
- Trochę się dłużyło, ale myślę, że żaden z nas nie będzie narzekał na ten okres. Po tym tygodniu, który tutaj spędziliśmy, nie jesteśmy jeszcze do końca przyzwyczajeni do jedzenia, do wody i jedyne, co może tak faktycznie nas odpuściło, to jetlag. Śpimy już normalnie, ale warunki są tutaj naprawdę zupełnie inne niż te europejskie - podsumowuje Jakub Kochanowski.