XVII siatkarskie mistrzostwa świata rozegrane w 2010 roku we Włoszech zostały zapamiętane z powodu kuriozalnego systemu rozgrywek, który miał ułatwić gospodarzom drogę do strefy medalowej. W świat poszły jednak obrazki, jak jedna z najważniejszych imprez siatkarskich zmieniła się w farsę. Kibice obserwujący mecze na żywo odwracali się plecami do boiska, okazując tym samym dezaprobatę dla postawy reprezentacji, które na siłę próbowały... przegrać.
- W tamtym momencie to była kompromitacja całego turnieju i siatkówki. Mam nadzieję, że do takich patologii już nie będzie dochodzić. Przynajmniej nie dochodziło przez ostatnie parę lat. To nie jest nic przyjemnego brać udział w takim meczu. Tak samo, jak obserwować to, co się działo w 2010 r. - powiedział Bartosz Kurek w wywiadzie dla sport.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robi wrażenie. Natalia Grzyb zaprezentowała sylwetkę
Polacy jechali na turniej jako wicemistrzowie świata i mistrzowie Europy. Oczekiwania były więc spore. Zdecydowanym faworytem imprezy była Brazylia. Aspiracje do podium zgłaszali także Włosi, miał im to ułatwić kuriozalny regulamin turnieju, dzięki któremu niejednokrotnie opłacało się przegrywać, aby uniknąć trudniejszych rywali.
Polacy rozpoczęli turniej od wygranych z Kanadą i Niemcami. Na zakończenie fazy grupowej zmierzyli się z Serbią, której zdecydowanie nie zależało na wygranej w tym spotkaniu. Chcieli trafić do łatwiejszej grupy i momentami tylko symulowali grę. Ścieżka do strefy medalowej wyszła Serbom na zdrowie - z włoskiego turnieju wrócili do kraju z brązowymi krążkami. Polacy w nagrodę za zwycięstwo trafili do "grupy śmierci" z Brazylią i Bułgarią, złotymi i brązowymi medalistami MŚ 2006.
- Było dużo różnych rzeczy. Z jednej strony cieszę się, że nie poddaliśmy się temu, że nie kombinowaliśmy. Z drugiej, zastanawiam się - skoro takie narzucono warunki, to może trzeba było grać zgodnie z nimi. Teraz przynajmniej tak uważam. Wtedy trochę nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak kolejne wyniki spotkań wpłyną na nasz dalszy los w turnieju - powiedział Kurek, dla którego pamiętny turniej był pierwszym w karierze.
Wizytówką wspomnianego turnieju stał się mecz Brazylia - Bułgaria, przegrany przez Canarinhos 0:3. Wynik tego spotkania, decydował o zajęciu pierwszego miejsca w grupie N. Bernardo Rezende wspominał później, że nie prosił zawodników o odpuszczenie meczu, ale wystawił rezerwowy skład z atakującym Theo na rozegraniu. To było jak wywieszenie białej flagi. Wygrana skazywałaby jego zespół na rywalizację w grupie z niezwykle mocnymi Kubańczykami i Hiszpanami, porażka pozwoliła zmierzyć z Niemcami i Czechami w walce o awans do strefy medalowej.
Siatkarze z Ameryki Pd. zostali wygwizdani już pierwszym secie, a część kibiców odwróciła się plecami do boiska. Najlepsza drużyna na świecie robiła wszystko, co możliwe, żeby przegrać. Na swoim postawiła, ale do końca turnieju słuchała gwizdów i buczenia w halach. Mimo to postawili na swoim, pokonując Kubańczyków w finale. Włosi natomiast, mimo wszelkich kombinacji, zakończyli turniej bez medalu, ulegając w meczu o brąz Serbom. Polacy zostali sklasyfikowani na miejscach 13-18 m.in. z Kamerunem, Meksykiem, Egiptem i Portoryko.