Niesamowity powrót Skry! ZAKSA prowadziła 2:0 i wypuściła zwycięstwo z rąk

PAP / Marian Zubrzycki  / Na zdjęciu: Siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów cieszą się podczas meczu Ekstraklasy z Zaksą Kędzierzyn-Koźle
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Siatkarze PGE GiEK Skry Bełchatów cieszą się podczas meczu Ekstraklasy z Zaksą Kędzierzyn-Koźle

W 3. kolejce PlusLigi bełchatowska Skra na własnym terenie zmierzyła się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Z niezwykle emocjonującego starcia zwycięsko wyszli gospodarze, którzy wygrali 3:2. Co to był za mecz!

W historii polskiej siatkówki bywały okresy dominacji drużyn z Bełchatowa oraz Kędzierzyna-Koźla. Te czasy już minęły, ale oba kluby mają nadzieję na powrót na szczyt. Przed tym spotkaniem bliżej tego była PGE GiEK Skra Bełchatów, z czterema punktami po dwóch meczach. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wciąż czekała na swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie 2025/2026 PlusLigi.

XXI wiek przyzwyczaił nas do tego, że mecze pomiędzy tymi dwoma drużynami zawsze obfitują w emocje i nie inaczej było dzisiaj. Nerwowy początek zaliczył Mateusz Czunkiewicz, który dwukrotnie popełnił błąd w przyjęciu. Na jego szczęście był to zaledwie nieudany wstęp do tego starcia.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki skomentował Tomasza Adamka we freak fightach. "Było mi przykro"

Obaj rozgrywający chętnie wykorzystywali swoich środkowych, jednak to ZAKSA wypracowała sobie niewielką przewagę na półmetku pierwszego seta (15:12). Bełchatowianie mieli kłopoty z finalizacją ataków, co wykorzystali goście i odskoczyli rywalom (23:17). Skra starała się zbliżyć, lecz margines błędu po ich stronie był minimalny. Niestety dla gospodarzy, nie wystarczyło sił i pierwszy set padł łupem ZAKSY.

Gdyby przyszło nam opisać drugą partię jednym słowem, byłaby to "zagrywka". Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie ten element odegrał ważną rolę. Mało było długich wymian, akcje kończyły się zazwyczaj już w pierwszym ataku. Lepiej wychodzili z tej sytuacji kędzierzynianie, którzy w połowie seta wyszli na sześciopunktowe prowadzenie (16:10).

Trener Krzysztof Stelmach szukał szans na poprawę rezultatu w kwadracie dla rezerwowych, lecz ani Zouheir El Graoui, ani Bartosz Krzysiek nie potrafili odmienić losów tego seta. Kiepsko funkcjonował blok gospodarzy i podopieczni Andrei Gianiego kontrolowali końcówkę wygrywając ostatecznie 25:21.

Na początku trzeciego seta wróciły problemy zdrowotne Quinna Isaacsona. Amerykański rozgrywający opuścił boisko, a Skra wykorzystała brak zgrania kędzierzynian z Marcinem Krawieckim (7:10). Mimo tego, w decydującą fazę trzeciego seta drużyny wchodziły z wynikiem remisowym. Tam popisał się Bartłomiej Lemański - środkowy zanotował asa serwisowego, a następnie jego koledzy zablokowali Igora Grobelnego i przedłużyli swoje nadzieje na punkty wygrywając trzeciego seta (26:24).

Zmotywowani gospodarze dobrze rozpoczęli także kolejną partię (8:5). Andrea Giani dostrzegł problem i ponownie posłał na boisko Isaacsona, który mimo bólu chciał pomóc drużynie. Mimo tego, przewaga Skry wzrosła do sześciu oczek (14:8). Na nieszczęście bełchatowian zacięła się ich główna armata - Bartłomiej Lemański, a ZAKSA doprowadziła do remisu (16:16).

Przerwa na życzenie trenera Stelmacha wybiła rozpędzonych kędzierzynian z rytmu. Ponownie jednak w kluczową fazę wchodziliśmy z wynikiem remisowym (22:22). Koncentracji utrzymać nie potrafili skrzydłowi ZAKSY, którzy w dwóch ostatnich akcjach huknęli daleko w aut.

Gospodarze doprowadzili do tie-breaka, w którym emocje sięgnęły zenitu. Żaden z zespołów nie potrafił sobie wypracować przewagi. Nieoczekiwanym bohaterem po stronie bełchatowian był Bartosz Krzysiek, który imponował skutecznością. Zdobył aż sześć punktów i poprowadził swój zespół do zwycięstwa - Skra dokonała czegoś, co po pierwszych dwóch setach wydawało się niemożliwe.

PGE GiEK Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (21:25, 21:25, 26:24, 27:25, 15:13)

Skra: Lemański, Pothron, Żakieta, Łomacz, Szalacha, Chitigoi, Szymura (libero) oraz Kędzierski, Krzysiek, Kubicki, Szymendera, El Graoui, Wiśniewski;

ZAKSA: Grobelny, Rychlicki, Jakubiszak, Urbanowicz, Szymura, Isaacson, Czunkiewicz (libero) oraz Krawiecki, Rećko, Szymański.

MVP: Bartosz Krzysiek.

Komentarze (3)
avatar
Jur Mi
3.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rychlicki - ukryta opcja bełchatowska. 
avatar
sparki
3.11.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pamiętam mecz z lat 70 tych gdzie Resovia przegrywala 2 do zera,a w trzecim secie 14;10, by wygrać po heroicznym boju 3:2,starsi kibice,wiedzą do ilu się grało w secie,a ja przez parę dni nie m Czytaj całość
avatar
BlazejB
3.11.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje trenerze Stelmach. Wiele lat minęło, a my cały czas wygrywamy. Ściągnąć jeszcze Kurka na koniec kariery tam na przyjęcie oczywiście. 
Zgłoś nielegalne treści