O fakcie, że może być dawcą szpiku dla swojego brata, dowiedziała się w sierpniu. Czasu na zastanowienie się nie było, Katarzyna Partyka podjęła decyzję natychmiast. Zabieg się udał, a jej brat czuje się coraz lepiej i jest na dobrej drodze do wyzdrowienia.
- Klub Lotto Chemik Police nie miał z tym problemu i potraktował tę sytuację w sposób jak najbardziej wyrozumiały. Z mojej strony nie było ani sekundy wahania. Myślę, że każdy podjąłby taką decyzję, bo są sprawy i ważniejsze, więc nie było chwili zastanowienia - przyznała w rozmowie z Martą Ćwiertniewicz.
ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki skomentował Tomasza Adamka we freak fightach. "Było mi przykro"
Rozgrywająca podjęła decyzję, że zaangażuje się w proces uświadamiania społeczeństwa na temat dawców szpiku. Dlatego też zdecydowała się poinformować publicznie o sytuacji, która spotkała jej rodzinę. Opowiedziała o całym procesie oraz dniach go poprzedzających.
- Mogliśmy powiedzieć, że nie będzie mnie z drużyną na początku sezonu z przyczyn prywatnych. Chcieliśmy jednak zwiększać świadomość nawet w siatkarskim społeczeństwie, że można pomagać, rejestrując się w bazach dawców szpiku i że to wcale nie jest takie straszne - wytłumaczyła.
Siatkarka szybko wróciła do sportu i już w 3. kolejce Tauron Ligi wyszła w wyjściowym składzie na mecz z BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Zaznaczyła, że w klubie ostrożnie podchodzono do jej dyspozycji i nie pojawiło się parcie na jak najszybszy powrót do gry.
- Po powrocie byłam wprowadzana powoli. Cały sztab zadbał o to, żeby nic mi się nie stało po tej przerwie. Myślę, że kluczową rolę odegrało przygotowanie motoryczne. Na treningach brane pod uwagę było to, że nie mogę się przeforsować. Czułam się dobrze, więc nie było konieczności zejścia z treningu. Wszystko przebiegało dobrze i było kontrolowane - podsumowała.