Liczbę osób, które przed rozpoczęciem sezonu PlusLigi przewidywały, że do meczu piątej kolejki Barkom Każany Lwów będzie podchodził z wyższej pozycji w tabeli niż ZAKSA Kędzierzyn-Koźle można zapewne policzyć na palcach jednej ręki. Kędzierzynianie od początku rozgrywek nie grają źle, ale w pierwszych trzech kolejkach czegoś im brakowało. Barkom z kolei udowodnił, że wspinając się na wyżyny swoich umiejętności, potrafi pokonać każdego.
Na początku pierwszej partii gospodarze mieli ogromne problemy z zagrywką rywali, niezależnie od typu zagrywki. Quinn Isaacson rzadko miał okazję, by rozgrywać piłkę dokładnie mu dostarczoną do siatki - zazwyczaj musiał sporo biegać, wobec czego również ofensywa ZAKSY pozostawiała wiele do życzenia (11:13).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: setki tysięcy wyświetleń! Nagranie z Sochanem robi furorę
Podwójna zmiana po stronie kędzierzynian odniosła pozytywny skutek. Lwowianie utknęli w jednym ustawieniu i stracili aż siedem punktów z rzędu (19:14). Andrea Giani miał powody do radości, bo funkcjonować zaczął także blok. Zespół Barkomu popełniał błędy i niemalże oddał tego seta przeciwnikom (25:19).
Goście kiepsko weszli w drugiego seta, więc trener Ugis Krastins zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Z Yamato Nakano na boisku lwowianie odrobili czteropunktową stratę z początku seta i wyszli na prowadzenie (15:14). Jeszcze raz trener Giani zdecydował się na podwójną zmianę, lecz tym razem zupełnie nie przyniosła niczego pozytywnego. Wręcz przeciwnie - całkowicie rozregulowała ZAKSĘ.
W chaosie zdecydowanie lepiej odnaleźli się siatkarze Barkomu, a po skutecznym bloku kędzierzynian nie pozostał nawet ślad. Swoje punkty dorzucił Mousse Gueye i Illia Kowalow i to goście cieszyli się z wygranej w drugiej partii (25:21).
Podrażnieni gospodarze na trzecią partię wyszli mocno zmotywowani, na co dowody dostarczyli już na starcie zyskując sześciopunktowe prowadzenie (8:2). Wciąż mieli spore problemy w przyjęciu, ale byli o wiele skuteczniejsi w ataku i to oni w dominującym stylu wygrali trzeciego seta (25:15).
Zwrotów akcji w tym meczu mieliśmy sporo - czwarty set był tego kwintesencją. Tym razem to Barkom wypracował sobie kilkupunktową przewagę w początkowych fragmentach seta (10:6), a to wszystko pomimo stuprocentowej skuteczności kędzierzynian w ataku. Wiele wskazywało na to, że rozstrzygnięcie tego spotkania dostaniemy dopiero w tie-breaku.
Goście prowadzili już nawet sześcioma punktami (19:13), lecz wspierani przez lokalną publiczność siatkarze ZAKSY rzucili się w pogoń. Udało im się zbliżyć nawet na jeden punkt, ale w kluczowym momencie rolę lidera przejął Vasyl Tupchii, który zapewnił swojej drużynie wygraną i doprowadził do tie-breaka (25:22).
Decydującą odsłonę zdecydowanie lepiej rozpoczęli kędzierzynianie (4:1). Trener Krastins natychmiast zareagował, prosząc o czas, w trakcie którego przypomniał swoim podopiecznym, by grali do końca. Barkom popełniał proste błędy, które w tie-breaku są niewybaczalne. Na zmianę stron kędzierzynianie udali się z pięcioma punktami przewagi (8:3).
Wiara opuściła ekipę przyjezdnych, za wyjątkiem ich atakującego. Kiedy Tupchii otrzymywał piłkę do ataku, to zazwyczaj nie zawodził. Brakowało mu jednak wsparcia ze strony kolegów. Kędzierzynianie kontrolowali przebieg tego seta od początku do końca i zakończyli go w przekonującym stylu (15:6), notując drugie zwycięstwo w tym sezonie.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Barkom Każany Lwów 3:2 (25:19, 21:25, 25:15, 22:25, 15:6)
ZAKSA: Isaacson, Szymura, Urbanowicz, Rychlicki, Grobelny, Jakubiszak, Czunkiewicz (libero) oraz Krawiecki, Rećko, Szymański, Fijałek;
Barkom: Kampa, Pope, Shchurov, Tupchii, Kowalow, Gueye, Pampushko (libero) oraz Shevchenko, Nakano, Rohozhyn, Firkal.
MVP: Szymon Jakubiszak