Byli o krok od wielkiego powrotu. W tie-breaku wszystko runęło jak domek z kart

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu:  siatkarz PGE Projektu Warszawa Karol Kłos (P) i Moritz Karlitzek (L) z Indykpolu AZS Olsztyn
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: siatkarz PGE Projektu Warszawa Karol Kłos (P) i Moritz Karlitzek (L) z Indykpolu AZS Olsztyn

Indykpol AZS Olsztyn pojechał do stolicy, by zmierzyć się z PGE Projektem Warszawa. Goście, pomimo osłabienia nieobecnością Pawła Halaby postawili opór rywalom. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa. Rewelacja tego sezonu przegrała 2:3.

Tuż przed rozpoczęciem spotkania dotarła do nas informacja o nieobecności Pawła Halaby z powodu choroby. Doświadczony przyjmujący jest kluczowym zawodnikiem układanki Daniela Plińskiego i jego brak musiał się odbić na grze całego zespołu - i rzeczywiście tak było.

Gospodarze mieli coś do udowodnienia sobie, ale przede wszystkim swoim kibicom. Mecz ze Ślepskiem, mimo zwycięstwa, nie był w pełni udany. O ile do gry środkowych, czy atakującego trudno się przyczepić, tak obaj przyjmujący mieli spore problemy z finalizacją akcji. Na ich szczęście, debiutujący w wyjściowej szóstce w tym sezonie Karol Borkowski również nie spisywał się najlepiej, dlatego przez większość seta wynik oscylował w okolicach remisu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Huknął nie do obrony. Asysta piętą skradła show

O wyniku pierwszego seta zadecydowała końcówka grana na przewagi. W decydującym momencie doświadczenie gospodarzy okazało się kluczowe. Jakub Kochanowski, Karol Kłos i Kevin Tillie wykorzystali błędy rywali i doprowadzili do zwycięstwa w pierwszym secie (30:28).

Goście świetnie rozpoczęli drugą partię (1:4), lecz szybko okazało się, że doskwierają im problemy w przyjęciu. W rolę czwartego zawodnika gotowego do przyjęcia piłki wcielał się momentami Jan Hadrava, ale to prowokowało jeszcze więcej zamieszania. Chaosu nie potrafił uspokoić Johannes Tille i warszawianie mimo ogromnych kłopotów na lewym skrzydle wypracowali sobie pokaźną przewagę (20:15).

Po stronie olsztynian pojawiało się coraz więcej błędów. AZS grał nerwowo i chciał każdą wymianę kończyć już pierwszym atakiem. Zupełnie inaczej do gry podeszli siatkarze Projektu - oni chętnie nabijali piłkę na blok i w razie potrzeby ponawiali akcję. Spokój odegrał kluczową rolę w wygranym przez nich 25:19 secie.

Rażąca nieskuteczność zespołu z Olsztyna w ofensywie dostarczała wiele bólu ich kibicom. Warszawianie wykorzystywali ten fakt i wcześnie wypracowali sobie przewagę (10:6). Moritz Karlitzek zgodnie z tym, do czego przyzwyczaił już w tym sezonie wcielił się w rolę lidera drużyny gości i to dzięki jego skutecznej zagrywce AZS już kilka minut później prowadził (15:17).

Mocna zagrywka dostarczała wielu kłopotów drużynie ze stolicy. Zawodnicy Projektu nie potrafili sobie z nią poradzić, w konsekwencji czego Jan Firlej nie miał komfortowo dostarczanej piłki do rozegrania. Olsztynianie w końcówce popełnili dwa błędy z rzędu i zrobiło się niebezpiecznie. W ostatniej akcji trzeciego seta swój geniusz pokazał jednak Karlitzek i uratował swój zespół przed grą na przewagi.

Fiński szkoleniowiec Projektu w czwartym secie posłał w bój Bartosza Bednorza, który do tej pory przyglądał się z kwadratu dla rezerwowych. Reprezentant Polski dostosował się poziomem do tego festiwalu nieskuteczności. Hurtowo popełniane błędy po obu stronach obniżały jakość widowiska.

Lepiej w chaosie odnajdywali się olsztynianie i to oni kontrolowali przebieg partii (15:19). A przynajmniej tak się wydawało. W końcówce ponownie zrobiło się nerwowo, ale podobnie jak w poprzedniej odsłonie, tak i w tej AZS nie wypuścił szansy z rąk i wygrał do 22.

Tie-break ma to do siebie, że o wyniku może zadecydować jedna akcja. I dokładnie tak było tym razem. Obie drużyny szły łeb w łeb, aż do wyniku 8:8. Wówczas asem serwisowym popisał się Bednorz, chwilę później ten wyczyn powtórzył Kochanowski i warszawianie wyszli na prowadzenie 12:9. Olsztynianie stracili nadzieję, nie zdobyli już ani jednego punktu i ostatecznie przegrali mecz.

Niemniej, należy docenić postawę drużyny przyjezdnych. Olsztynianie bez swojego lidera postawili twarde warunki PGE Projektowi Warszawa. W kluczowym momencie zabrakło im jednak sił i doświadczenia, by triumfować na finiszu.

PGE Projekt Warszawa - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (30:28, 25:19, 23:25, 22:25, 15:9)

Projekt: Kłos, Firlej, Koppers, Kochanowski, Weber, Tillie, Wojtaszek (libero) oraz Firszt, Kozłowski, Gomułka, Olenderek, Bednorz;

AZS: Lipiński, Tille, Karlitzek, Majchrzak, Hadrava, Tille, Ciunajtis (libero) oraz Kozub, Szwarc, Hawryluk, Cieślik.

MVP: Jakub Kochanowski.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści