Maciej Dobrowoski (w zastępstwie Mariusza Wlazłego, kapitana PGE Skry Bełchatów): Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Przed spotkaniem zależało nam jedynie na wygranej, nie zastanawialiśmy się za ile punktów. Zwycięstwo pozwoliło nam uzyskać bardzo dużą przewagę nad pozostałymi zespołami PlusLigi. Dzięki temu możemy teraz skupiać na kolejnych celach, jakie są przed nami, czyli faza play-off oraz finał Ligi Mistrzów, który w tym roku będzie rozgrywany w Łodzi. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, to był to mecz bardzo zacięty i wyrównany, ale z dużą ilością pomyłek. Trenerzy po wnikliwej analizie statystyk pewnie dojdą do podobnych wniosków. Patrząc na cały pojedynek, zasłużenie zakończył się on w pięciu setach, ponieważ każdy z zespołów popełniał dużo błędów.
Michał Masny (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Dzisiejsze spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie. Niestety dla nas skończyło się dość kiepsko. Nasz zespół grał dobrze przez cały mecz, dopiero w końcówce piątego seta czegoś zabrakło. Może to było przyjęcie zagrywki, a może atak. Cieszy nas jeden zdobyty punkt, ale szkoda tego straconego. Teraz już nie myślimy o tym spotkaniu, skupiamy się na kolejnych, które są przed nami.
Jacek Nawrocki (szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów): Przede wszystkim dzisiejszemu pojedynkowi towarzyszyły duże emocje. Zresztą przed poprzednim meczem z ZAKSĄ było podobnie. Spodziewaliśmy się bardzo trudnego spotkania, takiej prawdziwej wojny. Nie ukrywam, że drużyna z Kędzierzyna to zespół waleczny, który popełnia niewiele błędów i dysponuje mocną zagrywką. Są to elementy, które pozwalają wygrać z każdym. Stąd też bardzo się cieszymy, że wywozimy z tak trudnego terenu dwa punkty.
Krzysztof Stelmach (szkoleniowiec ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Ciężko mi teraz powiedzieć coś mądrego, na razie mam pustkę w głowie. Skupiam się na statystykach i widzę jak mój zespół zagrał w tie-breaku. Nie może tak być, że drużyna oddaje w secie, w którym gra się do piętnastu, dziewięć punktów rywalom. Jak ochłoniemy, to może będziemy zadowoleni z takiego wyniku. Ten rezultat boli. Jeśli Skra zagrałaby rewelacyjnie, to wtedy pewnie nie mówiłbym takich rzeczy. W rzeczywistości jednak to my oddaliśmy przeciwnikom tie-breaka przez błędy. Jeżeli będziemy w piątym secie oddawać rywalom dziewięć oczek, to przegramy nawet z drużyną, która jest od nas słabsza. Pewnie gdyby ktoś przed meczem zaproponował nam wynik 2:3, to wzięlibyśmy go w ciemno, ale kiedy mamy przeciwnika i możemy go ograć, to trzeba to zrobić. Należy mieć instynkt zabójcy. Dzisiaj go nie mieliśmy. Gratulacje dla Skry. Teraz będziemy trenować i skupiać się na kolejnych przeciwnikach.