Po spotkaniu w świetnych nastrojach byli siatkarze z Wielunia. Zadowolony ze zwycięstwa był także najwyższy siatkarz w naszej lidze (215 centymetrów), Marcin Nowak, który w całym spotkaniu zdobył 13 punktów i był wyróżniającą się postacią swojego zespołu. -Dzisiaj w naszym zespole była spora mobilizacja i determinacja. Momentami graliśmy naprawdę bardzo dobrze, ale nie potrafiliśmy tego utrzymać przez dłuższy czas. Dlatego ten mecz był "z wahadłami", zwyciężyliśmy w pierwszym secie, potem dwukrotnie to udało się Politechnice, no ale na szczęście udało się przechylić szalę na zwycięstwa na naszą korzyść, bo wiadomo, że punkty w naszej sytuacji są bardzo potrzebne.
Odniósł się do nierównej gry swojej drużyny. -To kwestia doświadczenia zespołu. Drużyna jest jaka jest, cały czas przydarzają się nam takie wpadki, nie potrafimy utrzymać poziomu, który potrafimy osiągnąć. Tydzień wcześniej z Jastrzębiem wygraliśmy pierwszego seta. W drugim przegraliśmy na przewagi, choć w górze mieliśmy piłkę na wygranie seta. Na pewno potrafimy grać, mamy spory potencjał, ale nie zawsze udaje nam się to pokazać. Brakuje na jeszcze pewności siebie.
W zupełnie innych nastrojach byli podopieczni Radosława Panasa. Politechnika w tie-breaku prowadziła już 5:1, a końcówce miała piłkę na 14:12. -Ciężko mi powiedzieć co się stało. Przegraliśmy po fajnej grze w drugim i trzecim secie. Pierwszy był dosyć zaspany, Wieluń naskoczył na nas mocną zagrywką, mieliśmy trochę problemów z przyjęciem, odrzucili nas od siatki i były problemy ze skończeniem ataku. Potem się poprawiliśmy, nie wiem co się stało, zagraliśmy za mało odważnie w ataku, być może zbyt asekuracyjnie. Nie chciałbym nikogo obwiniać. Zawsze trochę zależy od szczęścia, twierdzi libero zespołu, Robert Milczarek, który w spotkaniu zanotował kilka świetnych obron.
Gracz warszawskiego Politechniki odniósł się również do kolejnych spotkań i kluczowego meczu z Jadarem. -Będziemy trenować jeszcze mocniej, no i postaramy się wygrać w Radomiu z Jadarem.