Hypo Tyrol Insbruck - ACH Volley Bled 3:1 (25:20, 26:24, 14:25, 25:19)
Hypo Tyrol: Carletii, Gavan, Jago, Chocholak, Nascimento, Holmes, Laure (libero) oraz Chrtiansky, Weber, Costa da Silva, Joscak, Berger
ACH Volley: Flajs, Pajenk, Sket, Kamnik, Vincic, Jakopin, Lewis (libero) oraz Venno, Petkovic, Gato
To, że obie drużyny awansowały do fazy play off 6 jest największą niespodzianką tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Hypo Tyrol w play off 12 niespodziewanie wyeliminował VfB Friedrichshafen, natomiast ACH Volley sensacyjnie dwukrotnie wygrał 3:1 z włoską Lube Banca Macerata.
Zarówno Hypo Tyrol jak i ACH Volley znają się znakomicie, bo oba teamy rywalizują w Lidze Środkowoeuropejskiej MEVZA. W lidze dwukrotnie lepszy był słoweński zespół, który w listopadzie wygrał 3:1, a ostatnio, pod koniec lutego - 3:2. W środę tryumfowała jednak drużyna austriacka, która wygrała 3:1. Tylko w trzeciej partii, wygranej do 14, ACH Volley pokazał na co go stać. Warto jeszcze dodać, że mecz sędziował polski sędzia - Piotr Dudek.
W drużynie z Inscbrucku znakomicie zaprezentował się słowacki siatkarz Gabriel Chocholak, który atakował ze skutecznością 56 proc. i zdobył aż 24 punkty. Chocholak był 5. w klasyfikacji najlepiej punktujących fazy grupowej LM, a w play off 12 zagrał fenomenalnie z VfB (64 proc. skuteczność w ataku).
ACH Volley nie pomogła dobra postawa największej gwiazdy, Olivera Venno, który dopiero od drugiego seta pojawił się na boisku (w pierwszej partii wszedł jedynie na zmianę) i również rozegrał świetne zawody (20 pkt, 59 proc. skuteczności). Słoweński zespół swojej szansy musi szukać w rewanżu. Grając przed własną publicznością jest w stanie awansować do Final Four zwłaszcza, że wie przecież, jak wygrywać z Hypo Tyrolem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dynamo Moskwa - Olimpiakos Pireus 3:1 (25:16, 22:25, 25:22, 25:22)
Dynamo: Grankin, Bierieżko, Jakowlew, Szczerbinin, Dante, Wołkow, Sałparow (libero) oraz Siwożełez, Połtawski, Żubkow
Olimpiakos: Kunari, Tischer, Caldeira, Andreadis, Tzourits, Miljkovic, Stefanou (libero) oraz Soultanopolous, Ioannou, Kyriazis
Pojedynki rosyjskich i greckich drużyn są ozdobą tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. W fazie play off 12 Dynamo Moskwa rywalizował z Panathinaikosem Ateny, a w kolejnej fazie przyszło mu się zmierzyć z Olimpiakosem Pireus, który wcześniej wyeliminował Zenit Kazań. Jak na razie Dynamo udanie broni honoru rosyjskiej siatkówki, bo po pierwszym meczu fazy play off 6 to drużyna z Mokswy jest bliżej awansu do Final Four.
Najmocniejszą bronią Dynama w starciu z rywalem z Pireusu okazał się blok, będący wizytówką rosyjskiej siatkówki. Atakujący Olimpiakosu nadziewali się na niego aż 19 razy (sami zatrzymali rywala blokiem tylko ośmiokrotnie). Fason trzymał co prawda Ivan Miljkovic, który zbijał ze skutecznością 43 proc. i zdobył 20 punktów, ale już zupełnie zawiódł doskonale znany polskim kibicom Olli Kunnari, który miał w ataku skuteczność zaledwie 26 proc. (zdobył tylko 7 punktów).
Dla porównania dodajmy, że w wygranym 3:1 meczu z Zenitem Kazań Miljkovic i Kunnari mieli skuteczność w ataku na poziomie odpowiednio 58 i 46 proc. Z pewnością Olimpiakos grając przed własną żywiołową publicznością jest w stanie wygrać z Dynamem, ale rosyjski zespół zrobi wszystko, by nie dać sobie odebrać awansu. Gdyby bowiem w Final Four zabrakło przedstawiciela Superligi dla Rosjan byłaby to niepowetowana strata.