Niespodziewany podział punktów w Wieluniu - relacja ze spotkania Pamapol Siatkarz Wieluń - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po zaciętym spotkaniu pokonała na wyjeździe beniaminka PlusLigi, Pamapol Siatkarz Wieluń, 3:2. Sobotni mecz dla podopiecznych Krzysztofa Stelmacha nie należał jednak do najłatwiejszych. Przy wyniku 2:0 w setach i czteropunktowej przewadze gospodarzy w trzeciej partii spotkania, szkoleniowiec ZAKSY nie ukrywał swojej wściekłości. W akcie desperacji dokonał aż trzech zmian w składzie, które okazały się kluczowe z punktu widzenia całego spotkania.

Lepiej w sobotnie spotkanie weszła drużyna gospodarzy, która od wyniku 4:4 dała prawdziwy popis siatkówki. Na zagrywce stanął Mikołaj Sarnecki i zaliczył dwa asy serwisowe, a w trzech kolejnych akcjach Siatkarz ustawił punktowe bloki i zrobiło się 9:4. ZAKSA zdołała tę przewagę szybko nadrobić, a w tym wydatnie pomógł jej Michał Ruciak, który podobnie jak Sarnecki, zdobył kilka punktów dla swojej drużyny dzięki odrzucającej od siatki zagrywce. Od wyniku 12:10 gra się wyrównała. Dopiero przy rezultacie 16:14 skuteczniej blokiem zaczęli grać goście i w mig wyszli na prowadzenie 18:16. W tym momencie w polu zagrywki znać o sobie dał Maciej Wołosz i to gospodarze ponownie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, prowadząc 21:19. W końcówce pierwszej partii więcej błędów popełniali siatkarze ZAKSY, dzięki czemu to Pamapol zwyciężył 25:22.

Partia druga rozpoczęła się pod dyktando gości, którzy wygrywali już nawet 10:5. Dobrymi serwisami w tym czasie popisywał się Ruciak, w dodatku ZAKSA zaczęła skutecznie blokować. W tym momencie sprawę w swoje ręce postanowił wziąć jednak Marcin Nowak, który zdobył kilka punktów z rzędu swoimi blokami, a do tego na zagrywce dołożył się Sarnecki, i zrobiło się 17:16 dla gospodarzy. W kolejnych akcjach proste błędy popełniali siatkarze ZAKSY, a gospodarze niesieni głośnym dopingiem kibiców powoli powiększali swoją przewagę. Do osiągnięcia wyniku 23:18 przyczynił się swoją dobrą grą w bloku i w ataku Maciej Zajder oraz Sarnecki. Ostatnią akcję drugiego seta, na 25:21, wykończył atakiem Wołosz.

Seta numer trzy na fali euforii lepiej rozpoczęli gospodarze. Po blokach i atakach Zajdera było już 7:4. W tym momencie zagotował się trener gości, Krzysztof Stelmach, który aż kipiał ze złości przy ławce rezerwowych. Szkoleniowiec ZAKSY zdecydował się na desperacki czyn, wpuszczając na plac boju aż trzech nowych zawodników: Dominika Witczaka, Grzegorza Pilarza oraz Terence'a Martina. Jak się potem okazało nie była to nieprzemyślana decyzja podjęta pod wpływem chwili. Właśnie ta zmiana miała bowiem kluczowy wpływ na przebieg dalszej rywalizacji. ZAKSA się otrząsnęła i już kilka akcji później prowadziła 15:13, a z każdym kolejnym punktem się rozkręcała. Choć przy wyniku 24:19 dla przyjezdnych trzy kolejne piłki setowe obronili zawodnicy Siatkarza, to w kolejnej akcji Marcin Lubiejewski zaserwował w siatkę i ZAKSA zwyciężyła 25:22.

Wygrana w trzeciej partii wlała w serca siatkarzy i kibiców przyjezdnych odrobinę optymizmu. Szczególnie zgromadzonym w hali sympatykom ZAKSY przydał się taki impuls, bo po przegraniu dwóch pierwszych setów praktycznie zamilkli, ograniczając się tylko do okrzyków: "ambicja" adresowanych do swoich siatkarzy. Okrzyki te rzeczywiście podziałały na ambicję przyjezdnych, bowiem w partii czwartej dominowali od początku. Swój popis rozpoczęli od prowadzenia 3:1. Na przerwę techniczną schodzili triumfując 8:5, a chwilę później wygrywali już 15:7. W tym momencie losy rywalizacji w partii czwartej były raczej przesądzone. Gospodarze co prawda zdobyli się na zryw dochodząc gości na 23:18, jednak na całkowite odrobienie starty zabrakło siatkarzom Pamapolu sił. 25:19 wygrała ZAKSA i doprowadziła do tie-breaka.

Rozpędzona drużyna z Kędzierzyna-Koźla w piątym secie nawet przez moment nie pozwoliła gospodarzom pomyśleć o zwycięstwie. Podopieczni Stelmacha w tej części meczu praktyczni się nie mylili, czego nie można było powiedzieć o siatkarzach Pamapolu. Po ataku w aut, a następnie złym odbiorze Wołosza było już 6:2 dla gości. W dalszej części Siatkarz nadrobił kilka punktów straty, jednak przy dającym jeszcze małe nadzieje rezultacie 9:7 dla ZAKSY, obudzili się siatkarze gości i w mig doprowadzili do stanu 13:9. Ostatecznie w tie-breaku ZAKSA zwyciężyła 15:10, a w całym meczu 3:2.

Podział punktów w sobotnim meczu jest na pewno sporym zaskoczeniem. Walczącemu o utrzymanie beniaminkowi przed spotkaniem z wiceliderem tabeli nie dawano większych szans, tymczasem mecz w Wieluniu mógł zakończyć się megasensacją. Ostatecznie zgodnie z planem zwyciężyła ZAKSA, jednak wynik 3:2 na pewno nie jest powodem do zadowolenia dla podopiecznych Stelmacha. W następnej kolejce przed beniaminkiem PlusLigi najważniejszy bodaj mecz w całym sezonie. Jeśli podopieczni Damiana Dacewicza wygrają z Jadarem Radom, zapewnią sobie utrzymanie w lidze. ZAKSA natomiast, na siedemnastą kolejkę rozgrywek, wybierze się do Częstochowy, gdzie zagra z tamtejszym AZS-em.

Pamapol Siatkarz Wieluń - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:22, 25:21, 22:25, 19:25, 10:15)

Siatkarz: Sarnecki, Stelmach, Wołosz, Zajder, Nowak, Błoński, Kryś (libero) oraz Matejczyk, Lubiejewski, Kordysz, Ferreira

ZAKSA: Masny, Jarosz, Sammelvuo, Szczerbaniuk, Kaźmierczak, Ruciak, Mierzejewski (libero) oraz Martin, Witczak, Pilarz

Źródło artykułu:
Komentarze (0)