Być może znowu się spotkamy - komentarze po spotkaniu AZS UWM Olsztyn - Jastrzębski Węgiel

AZS UWM Olsztyn podjął w niedzielę Jastrzębski Węgiel. I choć Mariusz Sordyl po spotkaniu podkreślał, że jego zespół chciał zagrać inaczej niż w Rzeszowie, zakończył mecz z podobnym rezultatem - przegrywając 1:3. A punkty na wagę złota, bo dające szanse uniknięcia spotkania ze Skrą Bełchatów w półfinale, powędrowały do puli podopiecznych Roberto Santilliego.

Grzegorz Łomacz (kapitan Jastrzębskiego Węgla): Pierwszego seta zagraliśmy troszeczkę nerwowo, nie wykorzystaliśmy kilku łatwych okazji do zdobycia punktów. Zwłaszcza w końcówce nie wykorzystaliśmy kontr. Na szczęście, dwa kolejne sety potoczyły się już po naszej myśli. Bardzo dobrze spisywaliśmy się w polu zagrywki. Potem chwila dekoncentracji w czwartym secie, ale od połowy przyspieszyliśmy i zagraliśmy znowu swoją grę. I bardzo się cieszymy, że udało się nam zdobyć komplet punktów. Mamy teraz końcówkę ligi, więc każdy jest na wagę złota.

Jakub Oczko (kapitan AZS-u UWM Olsztyn): Mecz można podzielić na dwie części: pierwszy i czwarty set, w których walczyliśmy, oraz drugi i trzeci, w których nie podjęliśmy walki. Rywal obnażył wszystkie nasze słabości, wykorzystywał każdą nadarzającą się kontrę. Ze statystyk widać, że byliśmy słabsi w każdym elemencie.

Roberto Santilli (trener Jastrzębskiego Węgla): Naszym celem było zdobyć trzy punkty i osiągnęliśmy to. Ale nie było to takie łatwe, ponieważ gra falowała i nawet jeśli układała się dobrze, trzeba było utrzymać uwagę do końca spotkania. Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi z tego, jak zagraliśmy, ponieważ powinniśmy trzymać poziom i być gotowi na play-offy. Gratuluję olsztynianom, że też są w play-offach - być może znowu się spotkamy.

Mariusz Sordyl (trener AZS-u UWM Olsztyn): Gratulacje dla rywali. Mówiliśmy sobie, żeby w tym spotkaniu zagrać troszeczkę inaczej niż w Rzeszowie, gdzie świetnie zaczęliśmy, później było słabiutko i znowu nasza niezła gra, ale do połowy seta. Niestety, nie udało nam się. Pierwszego seta zagraliśmy dobrze, bardzo dobrze, w kolejnych dwóch partiach bardzo, bardzo słabo. Czwarta partia to zryw, ale również starczyło go do połowy seta. Końcówka dla rywali - czyli trafiliśmy w ten sam styl, co w meczu w Rzeszowie. Drugi i trzeci set to nasza bardzo słaba gra w zasadzie w każdym elemencie. Zaczęło się niestety od przyjęcia, przy niezbyt trudnej zagrywce, ale precyzyjnej, straciliśmy kilka punktów. Później przestaliśmy sobie radzić z grą z piłek wysokich, co nasi rywale skrzętnie wykorzystali. Cóż, za tydzień mamy kolejne spotkanie i pewnie również będzie sporo roszad w składzie. Teraz natomiast koncentrujemy się już na meczach w play-offach i pod nie będziemy trenować. A ci, którzy mieli mniej szans grania, w przyszłym tygodniu pojawią się na parkiecie.

Komentarze (0)