Jakub Brąszkiewicz: Wygraliście 3:0, ale nie możecie być do końca zadowoleni ze swojej postawy.
Sebastian Świderski: - W takich spotkaniach największym przeciwnikiem może być nasze podejście i nasza mentalność. Wyniki w setach pokazują, że nie było to wcale porywające widowisko, ale nie dają tutaj punktów za jakość gry. Cieszy zwycięstwo i to, że zaoszczędziliśmy trochę sił na Estonię.
Jak sądzisz wyjdziesz w sobotę również w podstawowym składzie?
- Trudno powiedzieć, to jest uzależnione od trenera i to jaką ma taktykę oraz koncepcję gry przyjmie przed tym spotkaniem.
Co możesz powiedzieć o swojej dyspozycji fizycznej?
- Czuje się dobrze nie mam większych problemów. Brakuje tylko gry i zgrania zespołu. Było widać kilka naszych pomyłek i niedokładności. To jest wszystko do dopracowania. Poprzez granie i jeszcze raz granie.
Czyli można powiedzieć, że wasza forma będzie rosła?
- Naszym celem jest turniej w Espinhio i do tego się przygotowujemy. Te mecze traktujemy jako takie przetarcie przed tym głównym turniejem.
Stęskniłeś się za Polską od czasu ostatniej wizyty?
- Tak jak zawsze w każdym poprzednim roku. Tęsknię za Polską. Gram we włoskim klubie i muszę się tam przygotowywać do sezonu klubowego, a później przyjechać do Polski i ćwiczyć z reprezentacją. Przez cały rok myślę kiedy wrócę do Polski. Cóż, no taka praca. Przez te pięć lat już się przyzwyczaiłem, ale serce nadal jest w lekkiej rozterce. Z jednej strony chciało by się już wrócić, ale z drugiej liga włoska ma swoją renomę.
Podobno w kontrakcie masz klauzulę, że po sezonie możesz wrócić do Polski. Czy to prawda?
- Tak mam taką klauzulę, ale w tym roku już z niej nie skorzystam. Co więcej przedłużyłem kontrakt z Maceratą, ale ponownie mam klauzulę, że mogę po roku wrócić do Polski.
Czy przed podpisaniem nowego kontraktu pojawiły się oferty?
- W tym roku miałem bardzo intratne propozycje z Polski, ale liga włoska daje mi przede wszystkim spokój jeśli chodzi o zdrowie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)