Gdyby dwa tygodnie temu ktoś stwierdził, że Trefl Gdańsk nie awansuje do ekstraklasy po meczach z Fartem Kilece, co więcej, przegra rywalizację po meczu, w którym sety kończyły się po ponad 80 akcjach, a "na deser" zarząd klubu rozwiąże umowę z pierwszym szkoleniowcem, naraziłby się na drwiny ze strony towarzyszów rozmowy. Tymczasem po raz kolejny górę wzięło stwierdzenie, że w sporcie nie można być pewnym niczego aż do samego końca. Tymbardziej w dyscyplinach drużynowych.
Gdy porażka gdańszczan z Fartem w meczu numer pięć stała się faktem, w ekipie Trefla zawrzało. Nie dość, że zarząd klubu natychmiast zdecydował się rozwiązać kontrakt z trenerem Jerzym Strumiło, to jeszcze złożył protest, od którego uzależniał dalsze postępowanie. Według szefów, kilka podjętych w tie breaku meczu z kielczanami decyzji przez sędziów, w tym cofnięcie dwóch "oczek", było przyczyną porażki. PZPS nie zmienił jednak decyzji i protest odrzucił.
Pewne jest, że w barażach przeciwko Jadarowi Radom zespół poprowadzi Piotr Szulc. Czy jednak poprowadzi zespół także w przyszłym sezonie, okaże się po zakończeniu konfrontacji z radomianami.