Poddać się własnej wyobraźni - rozmowa z Jerzym Matlakiem, szkoleniowcem reprezentacji narodowej kobiet

Miła niespodzianka i równe szanse w finale - tak szkoleniowiec reprezentacji ocenia ostatnie wydarzenia w fazie play-off. Natomiast o kadrowiczkach wypowiada się krytycznie, jednocześnie usprawiedliwiając ich postawę. Jerzy Matlak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl uchylił również rąbka tajemnicy dotyczącego przygotowań kadry do mistrzostw świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Olga Krzysztofik: Zaskoczyła pana półfinałowa rywalizacja MKS-u Dąbrowa Górnicza z Bankiem BPS, która trwała aż pięć meczów?

Jerzy Matlak: - Bardzo zaskoczyła. Była to miła niespodzianka ze strony dąbrowianek, że tak dzielnie walczyły i w zasadzie, wszyscy pamiętają, że mogły zostać zwycięzcą tej pary. Niestety, tak się nie stało i teraz widać, że troszeczkę płacą za to, bo zmęczenie czołowych zawodniczek, które były najbardziej zaangażowane w grę, przełożyło się na ich postawę w niedzielnym meczu. Mam na myśli Kasię Gajgał, Asię Szczurek (Katarzyna Gajgał, Joanna Staniucha-Szczurek – przyp. red.), te które grały naprawdę dobre mecze, a w rewanżu z Organiką dało o sobie znać zmęczenie i środowe, piąte spotkanie w Muszynie.

Aluprof Bielsko-Biała i Bank BPS były murowanymi faworytami do walki o złoto. Czy skład pary finałowej pana zaskoczył?

- Tak, były faworytami. Wprawdzie problemy miała szczególnie muszyńska drużyna, akurat mniejsze bielska. W takich meczach, kiedy są to play-off’y, gdy trzeba wygrać z kimś trzy razy, to trudno jest o to, by przeciwnik, który dysponuje lepszym składem nie dał sobie rady.

Która drużyna ma większe szanse na zdobycie medalu z najcenniejszego kruszcu?

- Teoretycznie wygląda na to, że teraz większe szanse ma ekipa z Muszyny, ale nie powiedziałbym. To są dalej szanse fifty-fifty.

Oba zespoły w finale grają falami. W pierwszym meczu zdecydowanie triumfowały muszynianki w dwóch setach do 14, w rewanżu lepsze były bielszczanki, ale mniej pewnie. Czy to oznacza, że ta rywalizacja będzie trwała pięć spotkań?

- Niekoniecznie, jeśli zawodniczki z Muszyny wykorzystają atut własnej hali, a do tej pory to robiły. Właśnie w tych poprzednich meczach, gdy wygrały na wyjeździe, to nie wypuszczały zwycięstwa u siebie. Tyle, że ten skład Banku BPS nie jest już tak silny jak był w zeszłym roku, szczególnie mają bardzo wielkie problemy na ataku (Izabela Żebrowska jest kontuzjowana – przyp. red.).

Czy któraś z zawodniczek powołanych na turniej w Montreux zawiodła pańskie oczekiwania?

- Nie, wszystkie grały w kratkę, mają lepsze i gorsze momenty, ale tak to jest, gdy się dochodzi do końcówki sezonu wszyscy są bardzo zmęczeni, więc trzeba to wziąć pod uwagę. Bardziej poddać się własnej wyobraźni i pamiętać to, co kiedyś było lepsze i dobre niż to, co jest aktualnie.

Czy jakaś z siatkarek odmówiła gry w reprezentacji ze względu na zdrowie?

- Nie, ogólnie takich sytuacji nie było.

A może w kręgu pańskich zainteresowań znalazła się jeszcze jakaś młoda zawodniczka?

- Te wszystkie, które mogłyby być, już raczej są w kadrze.

Turniej w Montreux wyłoni nowe siatkarki, które będą w najbliższej przyszłości grać w kadrze A?

- Nie wiem czy tak będzie. Chciałbym, żeby tak było, aby kilka zawodniczek się sprawdziło, ale to będzie bardzo wysokiej klasy turniej i nie wiem czy już od razu będą w stanie dać radę.

Czy cykl World Grand Prix potraktuje pan tak samo jak ten turniej?

- Nie, tam już będą grać wszystkie najlepsze zawodniczki, które aktualnie mogą występować w kadrze.

Jaki jest cel na ten sezon reprezentacyjny? Najważniejsze są, oczywiście, mistrzostwa świata.

- Mistrzostwa świata są dopiero na przełomie października i listopada. A cel jest taki, aby jak najwięcej świeżych, nowych zawodniczek do tej kadry pozyskać, bo niestety ta stara kadra bardzo mocno się wykrusza.

Katarzyna Skowrońska-Dolata w rozmowie z naszym portalem, powiedziała że w Japonii nie może być gorzej niż cztery lata temu. Zgadza się pan z tą opinią?

- Miejmy taką nadzieję. Nie byłem wtedy w Japonii i nie wiem jak to było. Reprezentacja była dosyć daleko w klasyfikacji, zajęła 15. miejsce. Sądzę, że jeśli wszystko będzie w porządku, zdrowie dopisze i te zawodniczki, o których myślę będą grały w kadrze, to gorzej chyba nie powinno być.

A o którym miejscu pan myśli?

- Chciałbym, żeby zespół zmieścił się w ósemce. W rankingu światowym zajmujemy 11. miejsce, więc gdybyśmy byli w ósemce, to tak zwany plan byłby wykonany na pewno z nawiązką.

Komentarze (0)