Polska – Estonia 3:0 (28:26, 25:17, 25:19)
Składy:
Polska:Pliński, Nowakowski, Woicki, Wika, Świderski, Wlazły, Ignaczak (L) oraz Gruszka, Żygadło, Gierczyński
Estonia:Lember, Pupart, Nommsalu, Sikaste, Sirelpuu, Pajusalu, Esna (L) oraz Silm, Meresaar, Toobal, Kreek, Rosenblatt
Trener reprezentacji Estonii, Avo Keel zapowiadał przed dzisiejszym spotkaniem walkę o urwanie Polakom chociażby jednego seta. – Byłby to duży sukces mojej drużyny, bo Polska to bardzo trudny i wymagający rywal – ocenił. Polacy natomiast mieli jasno sprecyzowany cel – wygrać 3:0 i to jak najmniejszym nakładem sił. Do meczu z Estonią Polska przystąpiła w takim samym zestawieniu, jak do pierwszego spotkania, z Czarnogórą. Estończycy natomiast wyszli bez Mattiego Rosenblatta, którego zastąpił Jaanus Nommsalu.
Początek pierwszego seta nie zapowiadał emocji, jakich byliśmy świadkami w końcówce. Nasi siatkarze szybko wyszli na prowadzenie 4:2 (po dwóch skutecznych atakach Piotra Nowakowskiego). Dzięki dobrej grze w przyjęciu Nommsalu i skutecznym akcjom ze skrzydeł, nasi rywale wyrównali stan seta przy wyniku 6:6 (Sikaste). Po pierwszym czasie technicznym Polacy, dzięki trudnej, zmiennej zagrywce Daniela Plińskiego wypracowali sobie 4 oczka przewagi (10:6). Goście jednak nie dawali za wygraną i po raz kolejny doszli biało – czerwonych na 17:16 (blok na Świderskim, po ataku z szóstej strefy). Trener Lozano, chcąc przerwać dobrą passę Estończyków, poprosił o czas, po którym Paweł Woicki powtórzył zagranie na drugą linię do Świderskiego i było 18:16 dla Polski. W końcowej fazie seta nasz przyjmujący miał jednak spore problemy z utrzymaniem dobrego poziomu gry i został zmieniony przez Krzysztofa Gierczyńskiego. Przy wyniku 22:21, argentyński szkoleniowiec wprowadził na boisko Gruszkę i Żygadło (za Woickiego i Wlazłego), ale gdy przeciwnicy wyrównali bilans punktów najpierw na 24:24, a potem na 25:25, szóstkowi gracze wrócili z powrotem do gry i zakończyli pierwszą partię wynikiem 28:26 (po asie serwisowym Marcina Wiki).
Drugą odsłonę Polacy rozpoczęli w wyjściowym składzie, a u gości pozostał na boisku, wprowadzony pod koniec pierwszego seta za Sirelpuu, Argo Meresaar. Siatkarze Avo Keela rozpoczęli od prowadzenia 1:2, ale po dwóch punktowych blokach na Sikaste, to gospodarze wygrywali 4:2 i z każdą kolejną akcją zwiększali przewagę nad rywalami (6:3, 9:5). Świetnie na siatce grał Daniel Pliński, który stanowił dla rywali zaporę nie do przejścia, a do tego każdy jego atak kończył się zdobyciem punktu (10:6). Swoje, jak zwykle zresztą robił również Mariusz Wlazły. Za każdym razem, gdy pojawiał się w polu serwisowym, siatkarze po przeciwnej stronie siatki mieli ogromne problemy z przyjęciem i rozegraniem akcji. Nasz atakujący popisywał się także technicznymi zagraniami z trudnych, sytuacyjnych piłek (14:10, 15:10). Przy bezpiecznym prowadzeniu 17:13, szkoleniowiec polskiej kadry ponownie desygnował do gry Łukasza Żygadło i Piotra Gruszkę, którzy tym razem pozostali na parkiecie do końca partii i spisywali się równie dobrze, jak ich koledzy. Trener Estonii, przy powiększającej się przewadze Polaków, również postawił na zmienników i wprowadził Kerta Toobala (za Lembera) i Martti Rosenblatta. Zmiany nie przyniosły jednak żadnych efektów i po serwisie w siatkę Toobala, biało – czerwoni prowadzili już 2:0 w meczu.
Zmiennicy podstawowych estońskich graczy pozostali na boisku również w trzeciej partii, rozpoczętej przez naszych siatkarzy z wysokiego "c". Najskuteczniejszym zawodnikiem w początkowej fazie seta był Sebastian Świderski, który zdobył 3 punkty pod rząd (4:3, 5:3, 6:3). Tuż przed przerwą techniczną Wlazły ponownie zaliczył asa serwisowego i było już 7:3. Z każdą kolejną akcją goście popełniali coraz więcej błędów własnych, pozwalając naszym zawodnikom na budowanie przewagi (10:5, 13:7, 15:7). Obraz gry uległ zmianie, kiedy w polu zagrywki (przy stanie 16:9) stanął Argo Meresaar. Estończycy zdobyli 5 punktów pod rząd i zniwelowali straty do trzech oczek (16:13). Chwilę później na boisku pojawili się Żygadło, Gruszka i Gierczyński, którzy ponownie uspokoili grę polskiego zespołu. Piotr Gruszka zapisał na swoim koncie kolejne dwa punkty, a Łukasz Żygadło złapał na pojedynczym bloku Meresaara i było 23:18 dla Polski. Mecz zakończył celnym zbiciem Gruszka, ustalając wynik seta na 25:19.
Reprezentacja Polski odniosła drugie zwycięstwo w turnieju i choć gra naszych siatkarzy daleka jest od ideału, to argentyński szkoleniowiec Polaków nie krył zadowolenia po meczu. – Jestem zadowolony przede wszystkim dlatego, że ciężka praca na zgrupowaniu w Spale przynosi efekty. Mimo bardzo obciążających treningów w ostatnim czasie, forma zawodników jest zadawalająca i z każdym następnym dniem będzie tylko lepiej – ocenił Raul Lozonao w rozmowie z dziennikarzem Polsatu Sport. Selekcjoner podkreślił też, że kadra wykonała dotąd zaledwie minimum pracy taktycznej, część zawodników z podstawowego składy jest poza dwunastką, a mimo to jego podopieczni prezentują się bardzo korzystnie. – Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy i życzę sobie tylko jednego – żeby mój zespół omijały kontuzje. Wtedy będę spokojny o wynik kwalifikacji olimpijskich – dodał Lozano.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)