Rafał Buszek: Moje przyjście nie jest hitem transferowym

Po zakończonym sezonie wokół Resovii dzieje się bardzo dużo, a to za sprawą transferów. Z klubu odeszło wielu zawodników, którzy stanowili o sile zespołu w minionym sezonie, lecz w ich miejsce sprowadzono dopiero dwóch siatkarzy. Rzeszowski klub zdecydował się zainwestować między innymi w młodego, zdolnego i perspektywicznego przyjmującego Rafała Buszka.

Okres transferowy zawsze wzbudza emocje. Dotychczas najwięcej było ich wokół brązowego medalisty PlusLigi. Działacze sprowadzili Tomasza Józefackiego i walczyli o Pawła Zagumnego. W miejsce dwóch przyjmujących, którzy odeszli sprowadzono Rafała Buszka. Jednak ten transfer nie wywołał euforii wśród kibiców rzeszowskiej drużyny.

- Pewnie dlatego, że nie jestem gwiazdą. Nie przychodzę jako pewniak do podstawowej szóstki. Umowy nie podpisałem na rok, a tak często robią najwięksi zawodnicy z wyrobioną marką. Oni mają od razu przynosić drużynie sukces. Ja podpisałem umowę na 4 lata i wszystko jest przede mną. A jeśli chodzi o kibiców to nigdy wszystkim nie da się dogodzić. Nie ma się jednak co obrażać, bo przecież moje przyjście nie jest jakimś hitem transferowym. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać do siebie fanów - powiedział na łamach Przeglądu Sportowego Buszek.

W sezonie 2008/2009 w zdolnego i perspektywicznego zawodnika zainwestowała Politechnika Warszawska. Stołeczny klub na pewno nie stracił na zakontraktowaniu atakującego, który potem zaczął występować na przyjęciu. Kontrakt podpisany z Sovią na cztery lata zapewnia działaczy oraz trenerów, że siatkarz będzie się doskonalił, więc nie zawiedzie pokładanych w nim nadziei.

- Spełniło się moje małe marzenie. Każdy chce grać w drużynie, której od małego kibicował, i do której ma blisko z domu. Resovia nie jest słabeuszem ani średniakiem, a jedną z lepszych drużyn nie tylko w Polsce, ale i Europie. Jej zainteresowanie sprawiło mi ogromną radość. Mogę zapewnić kibiców, że Resovia na mnie nie straci - zapewnił Rafał Buszek.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Źródło artykułu: