Daniel Castellani: Trzeba wygrać na Kubie

Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach nad Argentyną w ostatniej kolejce Ligi Światowej, podopieczni trenera Daniela Castellaniego przystępują do pojedynków z Kubą w dobrych nastrojach. Aby jednak liczyć się w walce o awans do turnieju finałowego, polscy siatkarze powinni wygrać co najmniej jedno spotkanie na gorącej wyspie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po drugiej serii spotkań w tegorocznej edycji Ligi Światowej reprezentacja Polski opuściła ostatnie miejsce w tabeli grupy D, jakie zajmowała po porażkach z Niemcami. Początek długiej wyprawy na półkulę wschodnią przyniósł biało-czerwonym pięć punktów w potyczkach z Argentyną. Aby jednak poważnie myśleć o występie w Final Six, trzeba się pokusić o dobry wynik w meczach z Kubą. Dwie porażki w Hawanie znacznie utrudniłyby sprawę awansu polskiej drużyny do finałowej rozgrywki World League. - Pierwsze mecze z Niemcami nam nie wyszły. Dwie porażki, których chyba się nie spodziewaliśmy, ale to był start w Lidze Światowej. W ubiegłym tygodniu mecze w Argentynie wyglądały już dużo lepiej i z tego jestem zadowolony. Gramy lepiej technicznie i fizycznie. Stopniowo, ale regularnie następuje przemiana w naszej grze. Chcąc myśleć o zakwalifikowaniu się do turnieju finałowego w Cordobie, musimy wygrać na Kubie przynajmniej jedno spotkanie i to jest nasz cel na najbliższe dni. Nie będzie to łatwa sprawa, nastawiamy się na trudny mecz, szczególnie, że warunki przypominają bardziej saunę niż halę do gry w siatkówkę - powiedział na oficjalnej stronie PZPS-u Daniel Castellani.

Wszystkich sympatyków polskiej reprezentacji martwią kontuzje siatkarzy przebywających na kontynencie amerykańskim. Szczególnie niepokojąca była dolegliwość, jaka dotknęła Patryka Czarnowskiego, który musiał opuścić parkiet w trakcie drugiego pojedynku z Argentyną. - Na czwartkowym treningu Patryk zaczął skakać. W ciągu tygodnia powinien na dobre dojść do siebie. Jak sam mówi, czuje się lepiej, na treningu już zagrywał, wszystko idzie ku dobremu. Nie możemy jednak przywracać go do gry przedwcześnie, bo wtedy mała kontuzja może się przerodzić w dużą i zostanie wyłączony z gry na miesiąc, a tego byśmy nie chcieli. W Argentynie zastąpił go pod siatką Karol Kłos i spisał się świetnie. Bardzo dobrze zagrał w ataku, skutecznie blokował, nie ma zatem potrzeby tego ustawienia zmieniać. Natomiast Łukasz Żygadło już przestaje czuć ból w nodze, trenuje normalnie, skacze i zaczyna grać na pełnych obrotach. Wystawia piłki w tempo, bo gdy odczuwał ból, to różnie z tym było - dodał trener reprezentacji.

Komentarze (0)