LŚ grupa B: Serbia samodzielnym liderem

Reprezentacja Chin, tylko w pierwszych dwóch odsłonach była w stanie prowadzić równorzędną walkę z Serbią. Pierwszego seta nawet wygrała. Jednak w dwóch ostatnich odsłonach Chińczycy popełniali bardzo dużo błędów własnych, przez co przegrali dwa razy do 16, a w całym meczu 1:3. Serbia zyskała trzy punkty i tym samym jest samodzielnym liderem w grupie B. Włosi tracą do nich już trzy oczka.

W tym artykule dowiesz się o:

Mecz Serbów z Chińczykami był zacięty tylko w pierwszych dwóch setach. Najpierw po wyrównanej grze lepsi okazali się gospodarze (25:23). Natomiast już w drugiej odsłonie przyjezdni doprowadzili do remisu (25:22). Kibice mogli oglądnąć bardzo ładne widowisko, ale już w kolejnej partii w grze Chińczyków coś się załamało. Powoli przestaje istnieć największy atut azjatyckich zespołów, których znakiem firmowym była mała ilość popełnianych błędów własnych. Właśnie dzięki temu i ofiarnej obronie w sytuacjach beznadziejnych potrafili wygrywać mecze z najlepszymi. Patrząc na ten mecz, a szczególnie na dwa ostatnie sety można wywnioskować, że gospodarze przegrali właśnie przez niewymuszone błędy. Zaczęli popełniać je lawinowo, oddali rywalom aż 12 oczek więcej, a to w konsekwencji doprowadziło do ich porażki, dwa razy do 16 i w całym meczu 1:3. Tym samym Serbowie mają już 18 punktów na swoim koncie i stali się samodzielnym liderem w grupie B. Chiny zamykają stawkę z trzema oczkami na swoim koncie.

Najwięcej punktów w meczu zdobyli dwaj zawodnicy. W ekipie Chin Ping Chen, który zgromadził 18 punktów, ale tyle samo miał Nikola Kovacević. O ile Chen w swojej drużynie był jedyną armatą, o tyle w Serbii za zdobywanie punktów byli odpowiedzialni głównie dwaj zawodnicy. Tylko jedno oczko mniej w tym pojedynku, od swojego kolegi z zespołu, zdobył Sasa Starović - 17. Przez to Chińczykom z pewnością było trudniej ustawić skuteczny blok. Głównie dlatego tym elementem zdobyli tylko pięć oczek. Takiego problemu nie mieli przyjezdni, którzy blokiem uzbierali dziesięć punktów. Istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że piłka zostanie rozegrana na Chena, a tam już czekał serbski blok.

- Przyjechaliśmy do Chin by wygrać oba spotkania i utrzymać pierwsze miejsce w tabeli. Wiedzieliśmy, że pierwszy mecz będzie bardzo ciężki i tak było. W końcu reprezentacja Chin to bardzo dobra drużyna, która pokonała Francję i jest lepsza od niektórych europejskich zespołów. Udało się wygrać i to jest najważniejsze - powiedział po meczu Dragan Stanković, kapitan Serbów.

Chiny - Serbia 1:3 (25:23, 22:25, 16:25, 16:25)

Chiny: Hongmin Bian, Chunlong Liang, Weijun Zhong, Jianjun Ciu, Ping Chen, Shuai Jiao, Qi Ran (libero) oraz Zhi Yuan, Qiong Shen, Runming Li.

Serbia: Nikola Kovacević, Valdo Petković, Milos Terzić, Dragan Stanković, Sasa Starović, Marko Podrascanin, Nikola Rosić (libero) oraz Milos Nikić, Borislav Petrović.

Komentarze (0)