Chwalimy i ganimy - IV weekend Ligi Światowej wg SportoweFakty.pl

Podczas czwartego weekendu Ligi Światowej z dobrej strony zaprezentowali się Polacy, którzy zapisali na swoim koncie komplet sześciu punktów. Na pochwałę nie zasługuje zaś zdecydowanie kłótliwy trener reprezentacji Brazylii, Bernardo Rezende. Widoczna była także najniższa frekwencja na trybunach z wszystkich rozegranych do tej pory kolejek. Sprawdź kogo tym razem redakcja SportoweFakty.pl chwali, a kogo gani.

W tym artykule dowiesz się o:

Chwalimy:

Reprezentację Rosji: Sborna kontynuuje swoją pokaźną passę zwycięstw w dwudziestej pierwszej edycji Ligi Światowej. W ramach czwartego weekendu Rosjanie dwukrotnie pokonali Egipt bez straty partii i wciąż pozostają jedyną niepokonaną drużyną tegorocznych zmagań! - W pierwszym meczu moi zawodnicy zagrali bardzo dobrze i trudno było oczekiwać od nich lepszej gry w drugiej batalii. Tymczasem w kolejnej potyczce z Egiptem zaprezentowali się z jeszcze lepszej strony! - komplementował zasłużenie swój zespół trener Daniele Bagnoli. Jego ekipa odskoczyła drugiej w tabeli grupy C reprezentacji USA już o siedem punktów.

Dobrą dyspozycję Polaków w bloku i zagrywce: Biało-czerwoni zrealizowali podstawowy plan w starciach z Argentyną we wrocławskiej Hali Stulecia - do swojego konta dopisali komplet sześciu punktów i wyprzedzili w tabeli grupy D reprezentantów Niemiec. Warta pochwały jest dobra dyspozycja Polaków w bloku i zagrywce podczas drugiego meczu. Podopieczni Daniela Castellaniego aż siedemnaście razy zdołali zablokować zawodników Javiera Webera, posłali także sześć punktowych serwisów. Argentyńczycy zaś postawili jedynie sześć bloków, nie punktując z kolei zagrywką ani razu. - Gramy coraz lepiej. Szybko wyciągamy wnioski i poprawiamy naszą grę. Liczymy na powtórkę w Łodzi i Katowicach - zadeklarował Piotr Gacek.

Zaskakujące wyniki w grupie B: Wydawać się mogło, że rywalizacja w tej grupie jest naprawdę przewidywalna. Tymczasem jednak czwarty weekend udowodnił, że nawet outsiderzy potrafią napsuć sporo krwi faworytom z Serbii i Włoch. Trójkolorowi, którzy nie grzeszyli formą, zdołali pokonać w pierwszym meczu reprezentację Italii 3:2. Włochom nie był nawet w stanie pomóc dobrze dysponowany Michał Łasko, który zdobył wówczas w sumie aż dwadzieścia pięć punktów! Drugi pojedynek rozstrzygnęli jednak już na swoją korzyść gracze Italii, triumfując 3:1. Z kolei reprezentanci Chin także nie przestraszyli się wyżej notowanego przeciwnika z Serbii - w pierwszym spotkaniu urwali rywalowi seta, a w drugim już jeden punkt, przeważając nad rywalem zdecydowanie w zagrywce.

Ganimy:

Reprezentantów USA: Jedną z niespodzianek czwartego weekendu "Światówki" był bez wątpienia triumf Finów w pierwszym starciu z USA. Reprezentanci Finlandi popełniali znacznie więcej błędów, a mimo to podopieczni Alana Knipe nie byli w stanie przechylić na swoją stronę szali zwycięstwa. Finowie z kolei przede wszystkim grali znakomicie w obronie, a genialne spotkanie rozegrał Urpo Sivula, który zapisał na swoim koncie aż trzydzieści jeden oczek, atakując ze skutecznością 57 procent. - Nie zagraliśmy tak dobrze, jak potrafimy. Musimy przede wszystkim bardziej szanować piłkę - powiedział William Priddy. I słowa dotrzymał, bo w drugim meczu zwyciężyli już gracze USA. Strata punktów w pierwszym meczu może być jednak znacząca w końcowej klasyfikacji.

Najniższą frekwencję podczas spotkań minionej kolejki: Bez wątpienia był to najsłabszy weekend dwudziestej pierwszej edycji Ligi Światowej pod względem frekwencji na trybunach. Zmaganiom najlepszych szesnastu reprezentacji przeglądało się około 68 tysięcy kibiców. Dla porównania - aż ponad 94 tysiące fanatyków volley'a dopingowało na żywo swoich ulubieńców podczas drugiego weekendu tegorocznej "Światówki". Mamy nadzieję, że piąty weekend będzie lepszy aniżeli czwarty - o to postarają się polscy kibice, którzy z pewnością szczelnie wypełnią łódzką Atlas Arenę.

Zachowanie szkoleniowca Canarinhos, Bernardo Rezende: Redakcja SportoweFakty.pl zdecydowanie nie pochwala burzliwych dyskusji trenera reprezentacji Brazylii z arbitrami, szczególnie podczas drugiego meczu z Holandią. Sędziowie zamiast stanowczo ukarać szkoleniowca za gwałtowne gesty i niepohamowane dyskusje w trzeciej partii, ulegli presji Rezende. Zmagania Pomarańczowych z Canarinhos należą do bardzo emocjonujących ze względu na ich stawkę, jednak szkoleniowiec powinien zachować chłodną głowę i pozwolić drużynom, by swoją wyższość udowodnili w grze, a nie podczas utarczek słownych.

Sprawdź wyniki wszystkich pojedynków czwartego weekendu Ligi Światowej!

Komentarze (0)