Chwalimy:
Reprezentację Rosji: Sborna kontynuuje swoją pokaźną passę zwycięstw w dwudziestej pierwszej edycji Ligi Światowej. W ramach czwartego weekendu Rosjanie dwukrotnie pokonali Egipt bez straty partii i wciąż pozostają jedyną niepokonaną drużyną tegorocznych zmagań! - W pierwszym meczu moi zawodnicy zagrali bardzo dobrze i trudno było oczekiwać od nich lepszej gry w drugiej batalii. Tymczasem w kolejnej potyczce z Egiptem zaprezentowali się z jeszcze lepszej strony! - komplementował zasłużenie swój zespół trener Daniele Bagnoli. Jego ekipa odskoczyła drugiej w tabeli grupy C reprezentacji USA już o siedem punktów.
Dobrą dyspozycję Polaków w bloku i zagrywce: Biało-czerwoni zrealizowali podstawowy plan w starciach z Argentyną we wrocławskiej Hali Stulecia - do swojego konta dopisali komplet sześciu punktów i wyprzedzili w tabeli grupy D reprezentantów Niemiec. Warta pochwały jest dobra dyspozycja Polaków w bloku i zagrywce podczas drugiego meczu. Podopieczni Daniela Castellaniego aż siedemnaście razy zdołali zablokować zawodników Javiera Webera, posłali także sześć punktowych serwisów. Argentyńczycy zaś postawili jedynie sześć bloków, nie punktując z kolei zagrywką ani razu. - Gramy coraz lepiej. Szybko wyciągamy wnioski i poprawiamy naszą grę. Liczymy na powtórkę w Łodzi i Katowicach - zadeklarował Piotr Gacek.
Zaskakujące wyniki w grupie B: Wydawać się mogło, że rywalizacja w tej grupie jest naprawdę przewidywalna. Tymczasem jednak czwarty weekend udowodnił, że nawet outsiderzy potrafią napsuć sporo krwi faworytom z Serbii i Włoch. Trójkolorowi, którzy nie grzeszyli formą, zdołali pokonać w pierwszym meczu reprezentację Italii 3:2. Włochom nie był nawet w stanie pomóc dobrze dysponowany Michał Łasko, który zdobył wówczas w sumie aż dwadzieścia pięć punktów! Drugi pojedynek rozstrzygnęli jednak już na swoją korzyść gracze Italii, triumfując 3:1. Z kolei reprezentanci Chin także nie przestraszyli się wyżej notowanego przeciwnika z Serbii - w pierwszym spotkaniu urwali rywalowi seta, a w drugim już jeden punkt, przeważając nad rywalem zdecydowanie w zagrywce.
Ganimy:
Reprezentantów USA: Jedną z niespodzianek czwartego weekendu "Światówki" był bez wątpienia triumf Finów w pierwszym starciu z USA. Reprezentanci Finlandi popełniali znacznie więcej błędów, a mimo to podopieczni Alana Knipe nie byli w stanie przechylić na swoją stronę szali zwycięstwa. Finowie z kolei przede wszystkim grali znakomicie w obronie, a genialne spotkanie rozegrał Urpo Sivula, który zapisał na swoim koncie aż trzydzieści jeden oczek, atakując ze skutecznością 57 procent. - Nie zagraliśmy tak dobrze, jak potrafimy. Musimy przede wszystkim bardziej szanować piłkę - powiedział William Priddy. I słowa dotrzymał, bo w drugim meczu zwyciężyli już gracze USA. Strata punktów w pierwszym meczu może być jednak znacząca w końcowej klasyfikacji.
Najniższą frekwencję podczas spotkań minionej kolejki: Bez wątpienia był to najsłabszy weekend dwudziestej pierwszej edycji Ligi Światowej pod względem frekwencji na trybunach. Zmaganiom najlepszych szesnastu reprezentacji przeglądało się około 68 tysięcy kibiców. Dla porównania - aż ponad 94 tysiące fanatyków volley'a dopingowało na żywo swoich ulubieńców podczas drugiego weekendu tegorocznej "Światówki". Mamy nadzieję, że piąty weekend będzie lepszy aniżeli czwarty - o to postarają się polscy kibice, którzy z pewnością szczelnie wypełnią łódzką Atlas Arenę.
Zachowanie szkoleniowca Canarinhos, Bernardo Rezende: Redakcja SportoweFakty.pl zdecydowanie nie pochwala burzliwych dyskusji trenera reprezentacji Brazylii z arbitrami, szczególnie podczas drugiego meczu z Holandią. Sędziowie zamiast stanowczo ukarać szkoleniowca za gwałtowne gesty i niepohamowane dyskusje w trzeciej partii, ulegli presji Rezende. Zmagania Pomarańczowych z Canarinhos należą do bardzo emocjonujących ze względu na ich stawkę, jednak szkoleniowiec powinien zachować chłodną głowę i pozwolić drużynom, by swoją wyższość udowodnili w grze, a nie podczas utarczek słownych.
Sprawdź wyniki wszystkich pojedynków czwartego weekendu Ligi Światowej!