Z dąbrowskim MKS-em przebyła długą czteroletnią drogę, która zaczęła się od awansu do PlusLigi Kobiet, a skończyła na wywalczeniu brązowego medalu mistrzostw Polski. Teraz zdecydowała się na przenosiny do innej drużyny, wybór padł na beniaminka I ligi.
- Dąbrowa Górnicza zawsze pozostanie dla mnie sentymentalnym miastem, uważam jednak, że czasami zmiany są wskazane. Zdecydowałam się na Eliteski, ponieważ jest to perspektywiczny, dobrze prowadzony zespół. Dziewczyny tworzą zgrany kolektyw i mam nadzieje, że uda mi się w niego wkomponować. Nie ukrywam, że dużym atutem jest również samo miasto i mała odległość od Dąbrowy Górniczej - przyznała Marzena Wilczyńska.
Zawodniczka przeniosła się z PlusLigi Kobiet do I ligi, w której poziom jest niższy. Jednak ma ona nadzieję na poprawę umiejętności. - Słyszałam dużo pochlebnych opinii o trenerze Klocku, dlatego mam nadzieję, że pod jego okiem będę mogła poczynić postępy. Chciałabym wesprzeć zespół przede wszystkim w przyjęciu, jeśli naturalnie będzie taka potrzeba - powiedziała.
Pierwszoligowe kluby się zbroją, a zespoły beniaminków nie mają nigdy łatwo. Jak Marzena Wilczyńska ocenia skład nowej ekipy? - Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, ponieważ oprócz Justyny (Justyny Łunkiewicz - przyp. red.) nie znam bliżej zawodniczek. Owszem, z niektórymi miałam kontakt, gdy grałyśmy w I lidze, ale podejrzewam, że trochę się pozmieniało. Średnia wzrostu jest imponująca. Na pewno dziewczyny są zgrane. Z tego co wiem, trener nie decydował się na większe roszady niż w minionych latach - oceniła Wilczyńska.