Podczas nieobecności Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty skład reprezentacji bardzo się zmienił. W zespole prowadzonym przez trenera Jerzego Matlaka pojawiło się sporo młodych siatkarek. - Nazwiska znałam, ale imion musiałam się uczyć. Jeszcze nie tak dawno to ja byłam tą perspektywiczną zawodniczką, a teraz, mając 27 lat, należę do najstarszych. Przypomniały mi się wcale nie tak dawne czasy, gdy wchodziłam do kadry i Dorota Świeniewicz nie wiedziała, kim jestem. Jak widać, czas leci bardzo szybko - wyznała Skowrońska na łamach Rzeczpospolitej.
Najważniejszą imprezą w tym roku dla naszej drużyny narodowej są mistrzostwa świata w Japonii. "Skowronek" chce, by polska kadra dobrze zaprezentowała się w tym turnieju. - Mam nadzieję, że będzie lepiej niż cztery lata temu, też w Japonii. To po pierwsze. Po drugie nie chcę tam jechać na wycieczkę. Jeśli decyduję się na cztery miesiące ciężkich przygotowań, to po to, by wygrywać. Nie wiem, czy to realne, ale spróbować trzeba - stwierdziła.
W przyszłym sezonie Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty nie zobaczymy już we włoskiej Serie A. Gwiazda polskiej reprezentacji przenosi się do tureckiego Fenerbahce Stambuł, z którym chce wygrać Ligę Mistrzyń. Jak sama przyznaje, decyzja o zmianie klubu nie była łatwa. - Wahałam się długo, Turcy trzykrotnie podbijali stawkę, ale ja, proszę mi wierzyć, nie chciałam opuszczać Włoch. Czuję się tam jak w domu. Mam włoski dowód osobisty, niedawno kupiliśmy w Pesaro mieszkanie, tuż przy plaży. Stoją w nim nowe meble, podłoga pachnie świeżością. Dwa dni płakałam po tym, gdy w końcu podjęłam decyzję - powiedziała na łamach Rzeczpospolitej.
Więcej w Rzeczpospolitej.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)