Polki przygotowując się do zbliżających się mistrzostw świata dwukrotnie zmierzyły się z Białorusinkami. Joanna Kaczor spędziła sporo czasu na boisku, ale nie na swojej nominalnej pozycji. - Występowałam już jako przyjmująca, ale ponad pięć lat temu w Gwardii Wrocław. Muszę przyzwyczaić się na nowo do gry na tej pozycji. Widać, że czeka mnie jeszcze sporo pracy - mówi Przeglądowi Sportowemu.
Skąd taki eksperyment trenera Jerzego Matlaka? Odpowiedzią są problemy z przyjmującymi - chociażby niemożność wystawienia Anny Barańskiej, która później dołączyła do zespołu. Będzie już w pełni do dyspozycji podczas sierpniowych sparingów z Rosjankami, ale Joanna Kaczor pozostanie w roli przyjmującej. Być może także podczas World Grand Prix w Gdyni. To jednak nie podoba się klubowemu trenerowi siatkarki, Bogdanowi Serwińskiemu. - 24 listopada na inaugurację Ligi Mistrzyń czeka nas spotkanie z Zarzeczem Odincowo, a mistrzostwa świata w Japonii kończą się dziesięć dni wcześniej. Kaczor trudno będzie szybko przystosować się do gry na innej pozycji - tłumaczy szkoleniowiec.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)