W czasach, gdy sport narodowy, jakim określa się piłkę nożną, znajduje się w coraz gorszej sytuacji i musimy drżeć o pucharowe potyczki z ekipami z Azerbejdżanu i Malty, potrzebny jest miły przerywnik dla szarej rzeczywistości. Taką okazją zazwyczaj jest oglądanie siatkówki w polskim wydaniu. Mocne ligi (bo nie można zapominać o drogich paniach), reprezentacje, które nie przynoszą wstydu na arenach międzynarodowych, a także związek, który na pierwszym miejscu nie stawia jak największych pensji dla ludzi sprawujących władzę.
Przez długi czas nikt nie miał zastrzeżeń do pracy włodarzy, ale ostatnie wydarzenia skłoniły wiele osób do zmiany swoich poglądów. We wspomnianej piłkarskiej centrali swego czasu mięliśmy swoisty cyrk z przyznaniem licencji Łódzkiemu Klubowi Sportowemu. Wówczas chodziło o nieuregulowane należności wobec piłkarzy oraz brak właściwego obiektu. Opinia w końcu pogodziła się z tą decyzją. Jednak w siatkówce może dojść do sytuacji jeszcze dziwniejszej. - Jeden z warunków przyznania przez nas licencji jest taki, że klub PlusLigi musi dysponować kadrą zapewniającą odpowiednio wysoki poziom sportowy - stwierdził na łamach Przeglądu Sportowego główny komisarz PlusLigi Cezary Matusiak w kontekście kieleckiego Farta, którego może zabraknąć w ekstraklasie, gdyż… dokonał zbyt mało efektownych transferów.
Czegoś tutaj nie rozumiem? Klub wywalczył awans w sportowy sposób. Wygrał rozgrywki na zapleczu ekstraklasy, gdzie pokonał faworyta z Gdańska. Jak tłumaczą osoby odpowiedzialne za przyznawanie licencji "nie chcą, aby powtórzyła się sytuacja z Gedanią Żukowo". Owszem w ostatnim sezonie ekipa z Pomorza nie stanęła na wysokości zadania. Skład Gedanii nie spełniałby takiego warunku zapewne jeszcze wcześniej, kiedy zespół przenosił się z Gdańska do niedaleko położonego Żukowa. Sezon 08/09 rozpoczął się od serii porażek, ale później ambitne podopieczne Grzegorza Wróbla wykazały niezwykłą wolę walki i chęć do gry, przez co w przepiękny sposób utrzymały się w lidze. Młode zawodniczki wypromowały się do lepszych zespołów i w kolejnym sezonie nie udało powtórzyć się tego sukcesu.
Sport jest piękny przez swoją nieprzewidywalność. Nie wszystko da się zaplanować. Rozumiem, że włodarze chcą zbudować potężne ligi, które nawiążą w końcu do tych najlepszych z Włoch oraz Rosji. Nie można tego robić za wszelką cenę. Nie zawsze trafi się taki Atom Trefl Sopot, który posiadając możnego sponsora wywróci wszystko do góry nogami.
A PZPS z pewnością nie chce być kojarzeni z ich odpowiednikami z piłkarskiej centrali, która dobrej opinii nie ma. Jednak licencyjne przepychanki mogą tylko zaszkodzić…