Krzysztof Ignaczak rozgrywa bardzo udany turniej na mundialu we Włoszech. Znajduje się w czołówkach rankingów, a wiele osób chwali grę polskiego libero. Jednak sam zainteresowany nie chce oceniać swojej gry, a grać jak najlepiej potrafi. - Staram się wykonywać jak najlepiej swoją pracę. Naprawdę ciężko trenowałem przed mistrzostwami, słuchałem uwag Daniela. On zwrócił mi uwagę na pewne detale, które mogę jeszcze poprawić i pracowaliśmy nad tym. Po przerwie spowodowanej artroskopią kolana miałem dużą ochotę do gry. Czuję, że jestem w formie - mówi na łamach Przeglądu Sportowego polski libero.
W reprezentacji prowadzonej przez Daniela Castellaniego przez ostatnie lata Ignaczak nie był pierwszym libero reprezentacji, dotąd przegrywał rywalizację z Piotrkiem Gackiem, co się teraz zmieniło? - Nie wiem czy coś się zmieniło, bo nigdy nie czułem ze strony Daniela niechęci. A przynajmniej nie mówił mi o tym. Daniel jest osobą, która kieruje się dobrem drużyny i jeśli stawia na kogoś innego, to dlatego, że ten ktoś gra lepiej - dodaje popularny "Igła".
Krzysztof Ignaczak nie obawia się potyczek z Brazylią i Bułgarią i jest przekonany, że po drugiej fazie Polacy nie zakończą swojego udziału w mistrzostwach świata. - Nie, bo czujemy się silni jako zespół. Trzy zwycięstwa w Trieście nas podbudowały. Z meczu na mecz rozkręcaliśmy się i graliśmy coraz lepiej. Historia naszych spotkań z Bułgarami pokazuje, że oni mają nasz kompleks i miejmy nadzieję, że tak pozostanie. Z Brazylią też nie musimy przegrać - odparł na zakończenie polski siatkarz.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)