Mecz półfinałowy był niezwykle emocjonujący, stał na wysokim poziomie sportowym i można śmiało powiedzieć, że był on najlepszym spotkaniem na tym turnieju. - To był niezwykle ciężki, emocjonujący mecz. Muszę przyznać, że mieliśmy dużo szczęścia. Ale i ono jest w sporcie potrzebne. To był nasz pierwszy półfinał, byliśmy zestresowani, ale udało się - mówił zachwycony Simon.
W pojedynku o złoto Kubańczycy zagrają z "Canarinhos", którzy pewnie pokonali Włochów 3:1. - Będziemy starali się z całych sił walczyć. Zostawimy serca na boisku by wygrać. Mistrzostwa są jak wojna - pozostaje nam jednak bitwa do wygrania. Nie wierzymy na razie, że jesteśmy w finale, nie wiedzieliśmy czy tam będziemy, gdyż gramy z dnia na dzień. Teraz jednak przygotowujemy się do walki i wierzę, że uda się nam odnieść kolejne zwycięstwo - zapewnia środkowy reprezentacji Kuby.
Kubańczycy zgodnie twierdzą, iż nie ma znaczenia z kim mieliby się spotkać w finale. - Czy to byłyby Włochy zamiast Brazylii, to nie miałoby znaczenia. To będzie tak samo ważny mecz i damy z siebie wszystko - mówił doskonale grający Raydel Hierrezuelo.
Kubańczycy mogli także liczyć w tym meczu na pomoc publiczności. - Bardzo dziękujemy za wsparcie publiczności. Dzięki nim udaje się nam wygrywać trudne akcje. To niesamowite uczucie - mówił Joandry Leal.
Dumny ze swoich graczy był trener Kubańczyków, Orlando Samuels Blackwood, który stwierdził, że jego drużyna staje się wielkim zespołem. - Podczas tego turnieju pokonaliśmy już bardzo silne drużyny. Z Serbią przegraliśmy ostatnie trzy mecz, także we Włoszech. Teraz jednak udało się nam wygrać. Moi zawodnicy nie poddali się, walczyli, z czego jestem bardzo zadowolony. To wszystko zaprocentuje w przyszłości. Być może w końcu doczekaliśmy się wielkiego zespołu kubańskiego - mówił po meczu szkoleniowiec.