Grzegorz Wagner, szkoleniowiec BKS Aluprofu Bielsko-Biała, stwierdza wprost, że podopieczni Daniela Castellaniego nie trafili z formą na najważniejszą imprezę sezonu, którą były mistrzostwa świata we Włoszech. - Zawiedli wszyscy. Co do jednego. To się w sporcie zdarza - mówi na łamach dziennika Polska trener. - Wszyscy widzieli - Mariusz Wlazły jest cieniem zawodnika, który cztery lata temu kandydował do tytułu MVP mistrzostw - zauważa Wagner.
- Generalnie większość zawodników, zamiast skupiać się na mistrzostwach, miała inne problemy. Afera skarpetkowa, za krótkie łóżka we Włoszech, narzekanie na system rozgrywek tych mistrzostw czy wreszcie atak na działaczy za to, że liga się wydłużyła, że meczów będzie więcej. W podświadomości zawodnicy szukali wymówek - doszukuje się kolejnych przyczyn porażki we Włoszech. - Polscy siatkarze, ba, generalnie polscy sportowcy, w przygniatającej większości nie dorośli do profesjonalizmu. I nie do końca to jest nawet ich wina. Sądzę, że prezesi klubów mają tu duże pole do popisu. Dziś jest tak, że łatwiej im zwolnić trenera, niż przywołać do porządku zawodników - stwierdził Grzegorz Wagner.
Co zatem w zachowaniu polskich zawodników nie podoba się trenerowi BKS Aluprofu Bielsko-Biała? - Zawodnicy muszą zrozumieć, że jak chcą zarabiać tak duże pieniądze, muszą też grać. Nie mają prawa narzekać na rozbudowany kalendarz, sprzęt czy krótkie łóżka. Przecież oni dziś przez te kilka lat kariery, zapewniają sobie i swoim rodzinom dostatek do końca życia. Muszą się więc prowadzić tak, by być zawsze gotowym do gry - mówi. - Nie brakuje w kadrze zawodników dla których siatkówka jest tylko dodatkiem do życia. A powinno być dokładnie odwrotnie - dodał na koniec Wagner.
Więcej w dzienniku Polska.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)